sobota, 31 grudnia 2011

:)

Witam po raz drugi już dzisiaj. ;)
Nie podjęłam decyzji co do zawieszenia bloga, nie o tym chciałam napisać notkę . ;) Chciałabym natomiast złożyć Wam najszczersze życzenia z okazji zbliżającego się roku 2012. :)


Sylwester już się zbliża,
już jest za rogiem,
Dzisiaj sylwester pełen:
Fajerwerek i nie tylko,
Życzę wszystkim szczęśliwego
Nowego roku 2012
i udanego sylwestra!


Kochani, chcę Wam życzyć na nowy rok zdrowia, spełnienia marzeń, wspaniałych, prawdziwych przyjaciół oraz samych sukcesów, oraz niezapomnianej dzisiejszej zabawy! :)


Chcę Wam też podziękować za to, że przez te ostatnie miesiące tego 2011 roku odwiedzaliście mój blog, czytaliście scenariusze i komentowaliście. Jestem Wam bardzo wdzięczna za to. To niesamowite uczucie, gdy Twoja praca podoba się innym. ;)


Pozdrawiam. Udanej zabawy. :D


PS. Natka, z tymi pomysłami napisz na mój email - losyhoa@o2.pl :)

Scenariusz cz. 52

Cześć. ;) Wybaczcie, że wczoraj nie dodałam scenariusza. Nie miałam "weny na pisanie". Z góry przepraszam, że ten scenariusz jest taki krótki. Nie mam już pomysłów na scenariusze, i chyba zawieszę póki co pisanie.

Wyniki ankiety:






Rano przed śniadaniem

V: <wchodzi do salonu> Witam.
N: Dzień dobry..
A: Siemka!
V: Co robiliście wczoraj w nocy?
P: No nie wiem.. jak podejrzewam spaliśmy.
V: Czy aby na pewno?
Al: No dobra.. ja powiem.
F: Alfie.. co powiesz?
V: No, słucham.
Al: Bo ja.. no bo ja wyszedłem wczoraj z pokoju i szukałem kosmitów.
V: Nie żartuj ze mnie!
Al: No naprawdę!
V: <idzie>
N: Tylko ja mam wrażenie, że nas widział?
F: Nie.
P: Jeśli tak, to mamy przechlapane..
T: Chodźcie do stołu!
N: Idziemy Trudy!
T: Słyszałam, że w przyszłym tygodniu gracie przedstawienie, tak?
J: Ta..
T: Nie cieszysz się? Może ktoś doceni Twój talent aktorski!
P: Jerome bardziej by wolał zostać etatowym dupkiem.
J: A Patricia etatową jedzą, nieprawdaż?
E: A ja bym wolał nie spóźnić się na lekcje. Dzięki Trudy.
T: Dobrze.. a wy się nie kłóćcie!
P/J: Powiedz to jej/jemu.

W szkole na przerwie, gabinet Sweet'a

MS: Niemożliwe..
V: Poszli w nocy do salonu i weszli do pokoju na dole.
MA: Ale pod dywanem? To dość..
MS: Dziwne.
MA: To delikatne określenie.
V: Poszli tam.
MS: Ale jak to możliwe?
V: Nie mam pojęcia..
MA: A obraz?
V: Zabrałem go.
MA: To co nam mówił Rufus było prawdą.. o obrazie, o Emily..
MS: A gdzie on teraz jest?
V: Nie wiadomo. Uwierzył, że jest nieśmiertelny.
MA: Oby nigdy nie wrócił. Mamy dość kłopotów.

Na próbie

<wszyscy grają>
JW: No, świetnie. Tylko Jerome i Patricio.. coś się stało? Dzisiaj Wam idzie jakoś gorzej.
G: Czas się kończy!
N: Co?
G: Oddajcie mi kielich!
N: <rozgląda się po sali>
JW: Nino coś się stało?
N: Nie.. <mówi szeptem do Fabiana> Tak.
JW: Dobrze.. więc Jerome, Patricio?
P: Nic się nie stało. <wychodzi z Fabianem i Niną>
JW: Ale.. nie ma.. przerwy! Ah, macie 10 minut.
Przed salą
F: Co się stało?
N: Mówiła, że kończy nam się czas.
P: Emily?
F: Musimy coś zrobić.
N: Przecież nie oddamy jej kielicha!
F: Wiem..
P: A fałszywy?
F: Myślisz, że to kupi?
N: W sumie to co się stanie, jak tego nie oddamy?
F: Wolę nawet nie wiedzieć.
A: <przychodzi zła> Nienawidzę Winklera!
N: Amber, co się stało?
A: Powiedział, że gram..
N: Tak..?
P: No mów.
A: SZTUCZNIE. Rozumiecie?!
F: Straszne..
A: No właśnie!
N: Musimy się dowiedzieć, po co ona chce ten kielich.
A: Ta niemodnie ubrana zmarła siostra Sary imieniem Emily?
F: Tak. Właśnie..
P: A nie lepiej powiedzieć Emily?
A: Nie.

W domu
<wszyscy wchodza do holu>

T: Cześć gwiazdki!
N: Hej Trudy.
T: No, idźcie się przebrać, nie chcę znów prać Waszych mundurków ubrudzonych ciastkami z kosmitami, Alfie..
A: No jasne.

Na górze

A: Ten test był dziś okropny, co nie?
N: Testy zawsze są okropne Amber.
A: Eh.. w tej szkole i tak niczego się nie nauczymy, lepiej dać nam..
N: Kasę i pozwalać kupować całe sklepy? <odwraca się>
A: No właśnie.. <milczy>
N: Amber? <odwraca się>
A: <leży nieprzytomna na podłodze>

czwartek, 29 grudnia 2011

Scenariusz cz. 51

Cześć, bez rozpisywania scenariusz. Jutro wrzucę wyniki ankiety. ;)

A: NINO!
N/F/P/Al: <biegną na górę>
N: Amber! Co się stało?!
A: <mówi zapłakanym głosem> Tu ktoś był..
F: Gdzie?
N: Amber, spokojnie. <przytula Amber> Gdzie?
A: <wskazuje na obraz> Ja tu kogoś widziałam.. szłam do pokoju i ktoś się zaśmiał.. i widziałam kogoś.. <biegnie do pokoju>
F: Ale to niemożliwe..
P: Serio?
N: Fabian, znaleźliśmy kielich, który daje nieśmiertelność, istnieje eliksir, dzięki któremu można się nie starzec, istnieje naszyjnik który otwiera różne przejścia, no i nawiedza nas zmarła osoba.
P: Wszystko jest możliwe.
N: <biegnie za Amber>

W pokoju

N: Amber, wszystko dobrze?
A: Ja tam naprawdę kogoś widziałam..
N: Dobrze, spokojnie.. <przytula przyjaciółkę> Chodź, zaraz kolacja.
A: <idzie>

Przy stole podczas kolacji

T: Wiecie kto dzisiaj dzwonił?
Al: Kosmita?
T: No coś Ty.. mama Mary!
J: I co?
T: Wraca pojutrze! Świetnie, nie?
P: Ta, samotność w pokoju mnie dobija.
T: Jerome, nie cieszysz się?
J: Cieszę.
Mi: Pyszna kolacja Trudy.
T: Dziękuję! Ah, Amber! Wypadło mi z głowy zapytać bo wszyscy do Ciebie polecieli.. coś się stało, że tak krzyczałaś?
A: Nie, ja tylko..
N: Amber się potknęła i zobaczyła jakiegoś robala.
T: Ojej, robala?
F: Tak.. ale wyrzuciliśmy go przez okno.
T: Dobrze, dobrze. Skoro się potknęłaś to nic Cię nie boli?
A: Nie Trudy, dziękuję. Pyszna kolacja. <odchodzi od stołu i idzie do pokoju>
N: To ja też dziękuję. <idzie za Amber>
T: Chyba coś się jednak stało..
F: Yhm..

Na górze

N: Amber..
A: Wiesz co mnie denerwuje?
N: Co?
A: Że nikt mi nie uwierzył. Każdy myśli, że jestem jakąś głupią, pustą dziewczyną. A ja tam naprawdę kogoś widziałam.
N: Amber, my Ci wierzymy! Tylko nie uważasz.. że to trochę dziwne?
A: Ale naprawdę tam ktoś był! Śmiał się i gapił na mnie..
N: Słuchaj, idziemy dzisiaj do tego pokoju na dole. Sprawdzimy ten obraz. I.. nie jesteś wcale głupia. Nikt tak nie uważa.
F: <wchodzi> Nino, możesz na chwilkę?
N: <wychodzi> O co chodzi?
P: Spójrz na ten obraz. <wskazuje na obraz, wiszący na korytarzu>
N: I co?
P: Jest na nim Dom Anubisa.
N: Tak, więc..?
F: Nie była to Emily, Amber by ją rozpoznała. Ale mógł to być ktoś inny.
P: Ktoś kto był związany z tym miejscem..
V: Co tutaj robicie?
N: A tak oglądamy obraz, bardzo ciekawy. Kto malował?
V: Niestety nie posiadam tej informacji. No już, idźcie, to nie miejsce na spotkania.
P: Ale gbur..
V: Słucham?
P: Nic nic.
W: <idą>
V: <dzwoni> Tak. Węszą po domu, zwłaszcza przy tym obrazie. Dobrze, schowam. Dzisiaj pewnie będą, zobaczę wieczorem. Do widzenia.

W nocy

N: To co najpierw?
F: Chodźmy na dół.
Al: To nudne.. czemu to musi być na dole?!
P: Bo nie na górze.
Al: Ale..
A: Alfie!
Al: No co? Nie chce mi się tam schodzić.
N: Nie musisz, ale jeśli chcesz nalezeć co klubu..
Al: Dobra, dobra. Spoko.
F: Chodźcie już.
W: <schodzą na dół>
P: W sumie to nie musi być tutaj..
N: Dwa piętro w dół. Tutaj albo w piwnicy. No, chyba, że istnieje jeszcze jeden pokój.
A: Oby nie, juz ten przyprawia mnie o mdłości..
P: Amber, przecież tu nie jest strasznie.
A: <wskazuje na pająka>
P: Okej, może trochę, no ale bez przesady..
N: Skupcie się.
F: Dzieciństwo.. dużo mi to mówi.
A: Jak byłam dzieckiem nie musiałam się przejmować pająkami!
P: Amber, skończ już..
A: To go zabijcie!
Al: <zabija pająka>
A: A teraz masz pająka na bucie. Ale dzięki!
Al: Wszystko dla mojej księżniczki.
A: Nie Alfie, nie umówię się z Tobą.
Al: Ale czemu?!
A: Raz byliśmy w kinie i na moją sukienkę rozsypałeś cały popcorn!
Al: To nie byłem ja.. to.. kosmita!
N: Skończcie!
F: Może poszukacie czegoś, co?
P: Właśnie, kosmito i blondynko.

Na górze

V: <patrzy w monitor> Wiedziałem.. <dzwoni do Sweet'a> Widzisz? Te kamery nam pomogły. Wiemy, gdzie schodzą na dół. <spogląda w bok> Obraz też już wziąłem.

środa, 28 grudnia 2011

Scenariusz cz. 50 + Co będzie w kolejnych scenariuszach?

Cześć. :) No i w końcu - 50 scenariusz. Sama się dziwię, że nadal prowadzę tego bloga, że mam jakieś pomysły, chociaż może nie najlepsze. Cieszę się jednak, że nadal chcecie czytać moje wypociny. ;) Bez Was to nie miałoby sensu. Okej, jest 50 scenariusz, myślę, że długi, jak ktoś prosił. No i..


Co wydarzy się w kolejnych scenariuszach?

- powróci zły charakter
- dojdą dwie nowe postacie, które były związane z domem Anubisa
- do domu Anubisa przyjedzie Mara, która będzie próbowała uciec
- na mieszkańców domu Anubisa zostanie rzucona klątwa
- Poppy dołączy do Sibuny
- Eddie przejdzie na stronę Victora

Chciałam wykorzystać trochę pomysłów z zapowiedzi/informacji o drugim sezonie, ale bez przesady. ;)
No a teraz scenariusz. :):)

W domu

Jo: Nie martw się Patricio..
N: Nie przejmuj się nim, to zwykły dupek.
P: Dajcie mi spokój. <idzie do pokoju>
A: Tak załamana była chyba..
F: Ona nigdy nie jest załamana.
Jo: <podchodzi do Eddie’go> Wiesz co?
E: Co?
Jo: Zachowałeś się jak dupek! Ona coś do Ciebie czuje, nie rozumiesz tego?
E: Joy, skończ te gadki. Nie ja jestem tu dupkiem.
Jo: Jesteś i to wielkim. <idzie>
J: Dzięki stary za podbite oko.
E: Należało Ci się gorzej dostać!
J: A co ja zrobiłem? Graliśmy, Boże takie straszne?
E: A chcesz jeszcze dostać? <próbuje uderzyć Jerome’a>
Mi: Hej, przystopujcie!
F: Będziecie teraz ciągle tak walczyć?
N: Chodź Fabian, to bezsensu..
E: Sama jesteś bezsensu.
F: Odwal się od niej!
N: No widzisz? Chodź.. 

W pokoju Patrici

Jo: <wchodzi> Mogę?
P: Ta..
Jo: Słuchaj może obejrzymy jakiś film czy coś?
P: Sorry, ale nie mam dziś ochoty.
Jo: Jasne. Jakbyś chciała to mów. 
P: Dzięki.
Jo: <siada przy Patricii> Wiem, że ostatnio w ogóle nie rozmawiałyśmy, ale nadal jesteś moją przyjaciółką.
P: Ty moją też. <uśmiecha się>
Jo: Posłuchaj.. nie chcę się wtrącać.. ale co się tak właściwie stało, czemu Eddie z Tobą zerwał?
P: Po prostu.. na próbie Jerome mnie pocałował, ale tak było w scenariuszu.
Jo: Może to wyglądało jakbyście nie grali?
P: Nie chce o tym gadać.
Jo: Okej. <wychodzi z pokoju>

Wieczorem w pokoju Niny i Amber
<wchodzi Alfie i Patricia>

N: Patricia?
P: Co?
A: Dobra no więc co robimy?
N: <zdejmuje oko Horusa i kładzie obok notatnika, który zaczyna świecić>
F: Wow..
<po chwili zaczyna pojawiać się tam Oko Horusa>
A: Wow wow!
N: Co teraz? <przykłada Oko Horusa do notatnika>
P: Hej zobaczcie! 
N: <w środku zaczynają pojawiać się zapisane notatki>
Al: To dziwne.. takie w stylu kosmitów.
F: Alfie.. co tam pisze?
N: Nie wiem.. prawie wszystko jest zapisane, ale nie wiem gdzie pisze o Emily.
A: Nino, zobacz! <wskazuje na kartkę o Emily>
N: <czyta> Emily Frobisher-Smythe zmarła w wieku 2 lat na ciężką chorobę serca. Nie dawano jej szans na przeżycie. Jej rodzice przed śmiercią postanowili wyjechać do Egiptu, aby odnaleźć elementy Ankh i sprawić, by ich córka przeżyła. Nie wiedzieli jednak, że tylko wybrana osoba, potomkini Amneris może złożyć kielich. Ukryli elementy w domu, zginęli niedługo po tym wydarzeniu. Niektórzy mówią, że duch Emily wciąż przebywa w domu i czeka na to, by odzyskać Kielich jak i swoje życie. Większość w to nie wierzy, uważając to za absurd. Jak podaje informacje Rufus Zeno, państwo Frobisher-Smythe przed śmiercią podali córce eliksir na to, by mogła przebywać w miejscu z którym była związana od najmłodszych lat.
F: Rufus?
A: Kto to pisał?
N: Podpisane jest "V."..
P: Victor?
Al: Ale po co on by to pisał?
F: To wygląda jak jakiś artykuł.. i to w jakimś notatniku?
A: Okej, artykuł w notatniku który jest otwierany na Oko Horusa?
N: Ja już z tego nic nie rozumiem. Musimy dowiedzieć się, jaki eliksir ona brała.
V: <wchodzi do pokoju> Wybaczcie, że przerywam te pogaduszki, ale wkrótce wybije godzina dziesiąta, i chciałbym Was widzieć w swoich pokojach. <wychodzi>
F/Al/P: <wychodzą>


Rano przed śniadaniem

T: Znowu ta okropna cisza.. coś się stało?
Al: Dlaczego zawsze jak jest cicho to musi się coś stać? <patrzy na Pat.> A no tak..
P: Alfie, głupku..
T: Spokojnie Patricio.
P: Jestem spokojna.
E: Yy..
P: Co?
E: Nic.
T: Kochani, bo zacznę się o Was martwić!
N: Nic się nie stało. Gramy w.. ciszę.
T: Ciszę? A co to za gra?
N: Taka..
T: Dobrze, to grajcie..


Na przerwie w szkole

P: Joy!
Jo: Tak?
P: Słuchaj, wczoraj nie miałam zbytnio humoru.. ale może dzisiaj coś porobimy?
Jo: <uśmiecha się> Chętnie. To co, obejrzymy jakiś film?
P: No jasne!
J: Czy..
P: Nie będę z Tobą gadać.
J: Czy możesz się przesunąć, bo torujesz mi szafkę?
P: <odchodzi>
J: I..
P: Co? Czego Ty jeszcze chcesz?
J: Będziesz teraz taka zawsze?
P: Czyli jaka?
J: Wiesz o co mi chodzi..
P: Widzisz, nie. Jestem w końcu taka głupia, rzucił mnie chłopak, więc nie mam siły myśleć o tym, jaka to ja jeszcze jestem. <idzie>
Al: Dziewczyny są dziwne..
J: Ty gorszy.
Al: Heh.. ej!

W domu, Nina przysypia po lekcjach

GS: Już jesteś śpiąca? <uśmiecha się>
N: Saro.. jak mogłabym nie być zmęczona tym wszystkim?
GS: <śmieje się>
N: Saro.. po co Emily ten kielich?
GS: Musisz sama do tego dojść kochanie, ale dasz radę.
N: Ale gdzie mam szukać? Saro!
GS: Dwa piętra w dół, dwa piętra bliżej do piekła.. dzieciństwo wskaże Ci, gdzie dążyć. <znika>
N: Nie! Saro, nie! <budzi się>
F: <wchodzi> Obudziłem Cię? Nie myślałem, że będziesz spała. <śmieje się>
N: Nie. Ale wieczorem zwołuje spotkanie Sibuny.
F: Coś się stało?
N: Nie, a nawet jeśli, to powiem wieczorem. <uśmiecha się> Zaraz zejdę na dół, tylko się przebiorę.


W salonie kilka minut później

N: <siedzi z Fabianem na kanapie, oboje rozmawiają i się śmieją>
J: Ahh.. już mi niedobrze od tych słodkości.
F: Boże, co Cie ostatnio ugryzło?
J: Nic.
N: Chyba jednak..
P: <wchodzi do salonu>
J: <idzie do pokoju>
P: A temu co?
N: A kto to wie..
F: Wieczorem na schodach, okej?
P: Ta, jasne.
F: A w ogóle coś się stało?
N: Gdy spałam Sara mi się śniła. Wymówiła słowa ostatniej wskazówki..
P: Myślisz, że dowiemy się czegoś o Emily?
N: Nie wiem.. ale na to liczę.
E: <wchodzi i siada na kanapie>
P: Eddie..
E: Nie zaczynaj, Patricio.
A: <krzyczy z góry> AAAAAAA!

Miał być baaardzo długi, ale taki dłuuugi aż nie jest, nic bym już nie wymyśliła. xd

wtorek, 27 grudnia 2011

Scenariusz cz. 49

Heej! Widzieliście nowe trailery? Jeśli nie, zobaczycie je tu. Są niesamowite! W tym sezonie będzie się działo dużo więcej niż w pierwszym.
Dobra, scenariusz. Wczoraj go pisałam i dziś miałam kończyć, ale nie mam już pomysłu, zresztą jutro będzie 50 (który miał być bardzo długi), więc będzie więcej wątków do pociągnięcia. :D


G: Nie jestem taka głupia!
N: My..
G: Bierzcie sobie swoje karteczki i rysujcie tam!
F: Czego Ty od nas chcesz..
G: Kielicha!
F: Po co? Nie żyjesz!
G: Co powiedziałeś?
F: Że nie żyjesz..
G: <znika>
A: Wiecie co?
N: Co?
A: To dziwne..
P: Ale co?
A: Jak Rufus mógł wysłać sms'a do osoby która nie żyje?
N: Fakt, to.. dziwne. 
P: Dobra, bierz ten notatnik. Może tam coś jednak jest.
F: Chodźmy.
<idą>

Rano po śniadaniu

T: Patricia, Jerome, wasz dyżur!
P: Już idę..
J: Nie cierpię zmywać naczyń.
P: To masz pecha.
J: To teraz już zawsze będziesz taka wredna i oschła?
E: O czym wy mówicie?
F: Wolałbyś nie wiedzieć..
E: Chyba jednak wolałbym wiedzieć.
N: Raczej nie.
J: Patricia, chodź zmywać naczynia.
P: <idzie z Jerome'em>
J: Więc co?
P: Co co?
J: Zawsze będziesz taka wredna?
P: Błagam Cie, skończ z tym.. to nie ja Cie całowałam.
J: Patricia..
P: Po prostu weźmy o tym zapomnijmy.
J: Ta.. jasne.
P: Tak?
J: Tak. Przecież mówię.
T: Oh, dajcie, ja dokończę zmywać, Wy musicie iść już do szkoły!


W gabinecie Sweet'a

V: Dzisiaj ostatecznie zakładają kamery.
MA: To szaleństwo..
V: Zbyt długo czekamy, te dzieciaki wszystko nam psują.
MS: Ale Victorze!
V: Nie przekonacie mnie.
JW: Victorze, oni się zorientują..
V: Aż tacy sprytni nie są.
JW: Chyba jednak są..
V: Co ma pan na myśli?
JW: Po prostu.. odnaleźli elementy Ankh, rozwiązali każdą zagadkę, nabrali Rufusa..
V: Uwierzcie mi.

Na lekcji historii

JW: Dobrze, sprawdziłem Wasze prace domowe.
A: O nie..
JW: Amber, czemu? Jak na Ciebie to dobrze Ci poszło!
A: Co dostałam?
JW: 3.. ale to nieźle, nieźle! Dobra, Nina 5-, Fabian 4+.. Jerome.. czy książki tak trudno wchodzą do głowy? Zakochałeś się czy co? 2- i to na zachętę!
J: Poprawię się, obiecuję.
JW: Mam nadzieję. Ciesz się, że bierzesz udział w przedstawieniu, to Ci podnosi ocenę.

Na przerwie

N: Słuchaj.. dzisiaj w nocy patrzyłam na ten notatnik.
F: I co? Znalazłaś coś?
N: Nie, ale myślę, że tam jest coś zapisane.
A: Tyle to my wiemy.
N: Bo.. on się tak jakby.. zaświecił, gdy zdejmowałam naszyjnik.
F: Oko Horusa?
N: Tak.
P: Wow.
N: Ale to nie wszystko. Tak jakby.. narysowało się tam właśnie to Oko Horusa. Nie wiedziałam co robić, więc to odłożyłam.
F: Może Emily myślała, że Ty nie masz Oka Horusa?
N: Sądze, że wiedziała, ale próbowała udawać, że się niczego nie dowiemy.
Al: To co? Sprawdzamy to dzisiaj?
N: Tak.
P: To co, wieczorem u Was w pokoju?
A: Jasne.

Kilka godzin później, próba przedstawienia

JW: Dobra, świetnie Wam idzie, zaraz zagramy ostatnią scenę!
P: Nareszcie.
JW: Tylko teraz już z całowaniem, dobrze?
J/P: Że co?
JW: Tylko znów nie zaczynajcie.. <idzie na korytarz>
P: Nie wyobrażaj sobie za wiele.
J: A czy ja coś mówię?
P: Ty nie, ale Twoje oczy tak.
J: Od kiedy Ty patrzysz w oczy?
A: A od kiedy Patricia nosi ładniejszą biżuterię ode mnie?!
P: Amber..
N: Chodź, Amber.
F: <mówi do Niny> To się Eddie wkurzy.
P: Ej, ja to słyszałam!
Po 10 minutach
JW: Dobrze, możemy już grać?
<grają>
J(ake): Sophie! Sophie, obudź się! Błagam.. Sophie, obudź się! <po chwili ją całuje>
JW: Dobrze, świetnie!
J: <całuje Patricię dalej>
<do sali wbiega Eddie>
E: <uderza Jerome'a>
J: <upada na ziemię>
P: Eddie! Co Ty robisz?!
JW: Proszę stąd wyjść!
E: <wychodzi zły z sali>
P: Jerome, nic Ci nie jest?
J: Zapytaj moje oko.
JW: Jeśli chcesz to idź do pielęgniarki, to może być coś poważnego. Jutro z nim porozmawiam.
J: Nie.. jakoś przeżyję.
P: <wybiega z sali i biegnie za Eddie'em> Eddie! Co w Ciebie wstąpiło?! Mogłeś mu coś zrobić! Eddie!
E: Za jak wielkiego głupca mnie masz?
P: Nie mam Cie za głupca.. czemu tak uważasz?
E: Boże, widzę przecież co się dzieje. Daj spokój Patricio.
P: Eddie..
E: To koniec.
P: Ale.. Eddie.. <biegnie do toalety>
J: <wybiega z sali za Patricią> Patricia!


poniedziałek, 26 grudnia 2011

Świąteczny scenariusz. ;))

Cześć. ;) Zgodnie z pomysłem cupofilusion napisałam świąteczny scenariusz. Nie jest on kontynuacją tamtych, jest zupełnie odrębnym, jednym scenariuszem. Nie ma tutaj zagadek, głosów, Rufusów (xD), skupiłam się po prostu na temacie świątecznym. Prawdopodobnie dodam kolejny scenariusz po południu, ale ten "normalny". :)
Mam nadzieję, że te święta były dla Was jedyne i wyjątkowe. ;)


<wszyscy ubierają choinkę>
A: Która bombka ładniejsza? Różowa, zielona czy niebieska?
N: Zielona!
F: Niebieska lepiej pasuje.
A: Okej, czyli różowa..
Al: <owija się w łańcuch> 
A: Alfie, co Ty robisz?!
Al: <mówi głosem dziewczyny> jestem Alfinka!
A: Nie wydurniaj się, zaraz przyjadą moi rodzice, i chcę żeby wszystko było idealne!
N: Bo nie kupią Ci nowych butów?
A: No właśnie.. to by było okropne!
P: <wiesza ozdoby na choince> W ogóle czemu wcześniej jej nie ubraliśmy? Teraz wszystko musimy robić "na szybko".
A: Za rok ubierzemy ją wcześniej!
N: Fabian a gdzie Twoi rodzice?
F: Pewnie w pokoju.
Al: To super, że w tym roku wszyscy rodzice przyjechali, nie?
N: No.. <telefon dzwoni> To mój. <odbiera>
<Nina rozmawia z babcią>
N: Babciu, gdzie jesteś?
B: Już jadę, kochanie. Będę za dwadzieścia minut.
N: To świetnie!
B: Kto tak krzyczy?
N: To tylko Alfie. Udaje Alfinkę..
B: No dobrze, dobrze!
N: Pa babciu!

N: Moja babcia będzie za dwadzieścia minut.
<ktoś puka do drzwi>
A: Moi rodzice!! Pamiętajcie, jestem grzeczna, ubieram się skromnie i jestem skromna, i jem codziennie warzywa!
T: No otwórz już, Amber! Ah, ta nasza Amber..
A: <otwiera drzwi>
Al: <rzuca łańcuchem w mamę Amber> Ojej, przepraszam panią! Naprawdę, niechcący..!
MA(mama Amber): Dobrze, dobrze, Alfie. Dzień dobry!
T: Dzień dobry, pani Liso! Jak miło panią widzieć. Dzień dobry, panie Bradzie!
TA(tata Amber): Dzień dobry.
A: Właśnie ubieramy choinkę!
TA: Dopiero teraz?
N: Wczesniej było tyyyle nauki..
MA: Na pewno!
T: Proszę, powieszę państwa kurtki, a wy kładźcie prezenty pod choinką!
W: <kładą prezenty>
MA: Amber, proszę, to Twój prezent od nas <dają prezent>
A: Co to takiego?
TA: Na pewno nie ubrania. W ostatnim czasie zbyt dużo dostawałaś sukienek i tych Twoich naszyjników, kolczyków..
A: <odpakowywuje prezent> Wooooooow! Jaka śliczna torebka! Dziękuję!
MA: Zobacz co w niej jest!
A: Słownik.. frazeologiczny?
TA: Nie podoba Ci się?
W: <śmieją się cicho>
A: Cudowne!
T: Może chcą się państwo czegoś napić czy zjeść?
TA: Może herbaty.
<rodzice Amber idą do kuchni>
A: Mara?
M: Tak?
A: Odprzedam za dziesięć.
M: No co Ty, to prezent dla Ciebie!
A: Ale ja nienawidzę słowników..
N: Przestań, to nie takie złe..
<do domu wchodzi babcia Niny>
N: <biegnie do drzwi> Babcia!!!
B(abcia Niny): Nina, cześć kochanie! Ale wyrosłaś..
N: Nawet nie wiesz, jak tęskniłam!
T: Dzień dobry!
B: Dzień dobry! Jestem babcią Niny.
T: Oh, wiem, Nina przez tygodnie mówiła o tym, że pani przyjedzie.
N: Heh..
B: Zdejmę kurtkę i zaraz do Ciebie przyjdę. <idzie do holu a potem do kuchni>
F: Alfie!
Al: Alfinka!
F: Dobrze, Alfinko, możesz zdjąć ten łańcuch z siebie?
Al: <zdejmuje łańcuch> Teraz nie mam blasku..
N: To Ty go miałeś?
A: Miał..
Al: Oh, Amber!
A: ..w snach.
Al: Tylko Ty mnie rozumiesz.. ej!
B: Nino, chodź na momencik!
N: <idzie do babci> Tak?
B: <wskazuje na Fabiana> Czy to ten miły i czarujący chłopiec?
N: Babciu! <śmieje się> Tak..
B:Cieszę się, że znalazłaś przyjaciół. I chłopaka.
N: <śmieje się>
B: Źle bym się czuła, gdybyś Ty się tu źle czuła.
M: Nino, kładziemy prezenty!
Mi: Trochę ich tu dużo..
J: Jest ich tyle co Ciebie.
N: <idzie> 
A: O rety.. pewnie tu dużo ciuch.. <patrzy na rodziców i udaje, że kaszle> ciekawych książek!
V: <wchodzi i kładzie prezenty pod choinką>
T: Victor?
V: Co takie zamieszanie się zrobiło? Róbcie co robiliście! <idzie>
T: Nigdy nie przepadał za świętami.. chociaż zawsze spędzał je samotnie.

Godzinę później, wszyscy siedzą przy stole

MF(mama Fabiana): Oh Trudy, pyszna kolacja!
T: No to się cieszę.
A: Trudy gotuje lepiej niz w restauracjach!
T: Amber nie przesadzaj..
N: Nie przesadza!
TAl(tata Alfie'go): No to widzę, że na pewno tu nikt nie głoduje, jedzenia tyle, że by cały hotel się wyżywił!
T: Dobrze, to może teraz odpakujecie prezenty?
N: Chwilkę Trudy. Fabian, Amber, Patricia, Alfie - chodźcie na chwilkę. <idą na bok>
Al: O co chodzi?
N: Zapomnieliśmy o jednej osobie.
F: O kim?
N: O Victorze!
P: O tym zgredzie?
A: Ale on jest niemiły.. nie chcę dawać mu prezentów!
N: Wiem, że jest dosyć..
P: Dziwny?
F: Wredny?
A: Niestylowy?
N: yy..
A: No co?
N: Okej, ale są święta. Zapomnijmy o tym, jaki jest! Nawet jeśli odpowie suchym głosem "dziękuję", to będzie miał jakąś radość ze świąt!
F: No dobra.
A: To powiem reszcie..
N: Trudy, my na chwilę wychodzimy, za jakieś pół godziny będziemy, pa!
T: Ale gwiazdki..
F: Zaufaj nam!


Wszyscy idą do pobliskiego sklepu 

W: <kupują prezenty>
Al: Skarpetki mu się spodobają?
F: Taa.. a nowy płaszcz?
N: Tak. O ile to jego rozmiar. <śmieje się>
A: A..
N: Wiecie co? Nieważne, co mu kupiliśmy. Ważne, że pomyśleliśmy o nim. Każdy ma prawo cieszyć się ze świąt.
F: Ale z Ciebie optymistka.
N: Realistka, Fabian!
P: W sumie, ciekawe co on ma dla nas, nie?
A: Coś obciachowego na pewno, w końcu on gustu nie ma.

W domu

<wszyscy rozpakowują prezenty>
N: Fabian! Jaka ta sukienka.. piękna! Dziękuję. <całuje go>
W: <oglądają prezenty>
V: <wchodzi do salonu>
N: Proszę. To są prezenty od nas. <daje prezenty>
V: Dla mnie?
F: Tak. Mamy nadzieję, że się panu spodobają.
A: I chcielibyśmy bardzo..
P: Bardzo.
A: Podziękować za prezenty dla nas. Są nieziemskie. <mówi sobie w myślach> nieziemsko dziwne.
V: To dziękuję za prezenty. Tylko potem tu posprzątajcie.
Al: Ależ oczywiście, Alfinka się tym zajmie.
<wszyscy siedzą przy stole wraz z rodzicami>
T: Wiecie? To chyba nasze najmilsze święta!
N: Zdecydowanie.
B: Więc nie zostaje mi nic innego, jak życzyć Wam wesołych świąt.
V: Wesołych świąt!
W: <dzielą się opłatkiem>

:):)

niedziela, 25 grudnia 2011

Scenariusz cz. 48

Hej, bez rozpisywania. ;D




P: Eddie! <biegnie do Eddie'go>
N: Skończ to!
J: Do kogo Ty gadasz?
N: Nieważne.
G: Oddajcie mi Kielich Ankh!
N: Dostaniesz go, tylko to skończ! Nie możesz krzywdzić ludzi!
J: Eeeee.. tu nikogo nie ma?
F: Jerome! 
E: Moja noga..
P: Eddie, nic Ci nie jest?
E: Nie.. szedłem i ktoś jakby mnie uderzył i popchnął..
P: Zadzwonić po Trudy?
E: Nie trzeba. Tylko trochę boli, przeżyję to przecież. Chodź, film się jeszcze nie skończył. <idzie z Pat. na miejsca>


W domu


N: Dobra, musimy coś z tym zrobić.
P: Ale mamy jej oddać Kielich?
F: Nie mamy wyjścia..
N: Musimy się czegoś o niej dowiedzieć.
A: No i mamy nową wskazówkę!
F: Jaką?
N: Dwa piętra w dół, dwa piętra bliżej do piekła. Dzieciństwo wskaże Ci, gdzie dążyć.
F: Gdzie ją znalazłyście?
A: Pod szafką! Co.. było dziwne.
F: A co z tym "spojrzyj prawdzie"?
N: Nie wiemy. Ale to nieważne.
Al: Czekajcie.. czy zagadka nie brzmiała "umieść na dole" etc.?
N: Rzeczywiście!
P: Ale gdzie na dole?
F: A może na dole, w salonie?
N: Fabian, jaki pokój jest pod naszym pokojem?
P: Chyba schowek, nie?
A: To musimy tam pójść.
N: Patricio, a swoją drogą to mówiłaś Eddie'mu, że..
P: Odwalcie się ode mnie! <wychodzi>
F: Chyba nie ma humoru.
Al: Ale tylko chyba.
<wchodzi Poppy>
Po: Rufus!
N: Co Rufus?
Po: Rufus.. do mnie napisał.<pokazuje telefon> 
N: <czyta> Jak Ci idzie? Wkręciłaś te dzieciaki? Podaj im mocne argumenty.
A: Co? Chcesz nas wkręcić?
Po: Czytajcie dalej.
N: Potrzebujemy tego Kielicha, Emily. R.
F: Wysłał to przez.. pomyłkę?
Po: Nie wiem o co chodzi z tą Emily, ale powinniście o tym wiedzieć..
N: <patrzy na wszystkich> Emily to..
F: Zmarła siostra Sary.
Po: A Sara?
A: Starsza pani, która niedawno zmarła.
N: Czyli Rufus działa z Emily? 
F: Czyli wie, że nie jest nieśmiertelny.
N: Ale po co mu teraz kielich? Nie wypije z niego przecież.
Al: A jeśli czegoś jeszcze szuka?
F: Czego?
Al: Nie wiem. Czegoś.
N: Dzięki, Poppy.
Po: Spoko. <wychodzi>
F: Nie wiem czy powinniśmy jej to mówić.
N: A ja myślę, że można jej zaufać.
W: <idą do salonu>


W salonie


J: Hej, Patricio!
P: Zostaw mnie.
J: Chciałem pogadać.
P: O tym, jak jesteś dziwny? 
J: Dobrze wiesz o czym. 
P: Przestań. Zachowałeś się jak idiota.
J: <idzie>
E: Na cały salon was słychać.. o co poszło?
P: O.. a o nic, tak się kłócimy.. jak zagrać scenę gdzie uciekam.
E: Serio?
P: Tak, jasne! <uśmiecha się>
E: Fajny był ten film, nie?
P: Tak, świetny.
E: Może kiedyś to powtórzymy? <całuje Patricię>
P: <odpycha Eddie'go> Tak.
E: Coś się stało?
P: Nie, zmęczona jestem. 


W nocy na schodach


A: Idziemy!
Al: Na wojnę!
N: Na jaką znowu wojnę?
P: On jest tą wojną, trudno przy nim przeżyć..
F: Taa.. dobra, chodźcie, bo Victor się zorientuje, że tu jesteśmy.
W: <idą>
W schowku
A: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
P: Amber! Zamknij się blondynko!
A: Tu jest pająk!
Al: <depcze pająka> Prosze, różyczko!
A: Dzięki, Alfie! Ale skończ z tą różyczką..
Al: Jasne.
N: Dobra, szukajcie czegoś.. podejrzanego.
Al: Nie powinniśmy szukać.
N: No to ja już nie wiem, co mamy robić.
Al: Umieść na dole. Musimy to gdzieś położyć.
F: Przecież nie wiadomo, gdzie będzie idealnie na dole.
N: <wskazuje na podłogę, która się "świeci"> Może jednak wiadomo?
F: Wow!
N: <kładzie kartkę na podłodze> 
<Nina wyjmuje płytkę>
F: Co tam jest?
N: <wyjmuje notanik> Jakiś notatnik.
F: Co tam pisze?
N: <otwiera> Pusto..
G: Tak łatwo Wam ze mną nie pójdzie!

sobota, 24 grudnia 2011

Scenariusz cz. 47 + Wesołych Świąt! :)

Cześć. : P Dziś jak wiecie są święta, i chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Nie będę wklejała wierszyków, nawet tych pięknych, ale i bez nich życzę Wam: zdrowia, prezentów, wspaniałej rodziny, szczerych przyjaciół, bogatego Mikołaja, sukcesów w szkole i w pracy oraz spełnienia marzeń. :)


W tym scenariuszu dodałam mniej zagadek itd., ale dodałam coś innego. :D


Po szkole w pokoju Amber i Niny

P: Okej, czyli.. ten głos, to tak naprawdę zmarła siostra Sary?
N: No tak. Podobno była ciężko chora, więc rodzice dla niej zdobyli elementy, ale nie mogli ich złożyć.
F: Pewnie dlatego ukryli je w domu.
Al: Emily, tak?
N: Tak.
Al: A czy na Sarę nie mówiono Emily?
F: Właśnie.
N: Im dalej jesteśmy, to wszystko jest coraz dziwniejsze..
P: Co poradzisz.
Al: Więc co teraz robimy?
A: Alfie?
Al: Tak pszczółko?
A: Czemu nie gadasz o kosmitach?
Al: Właśnie! W internecie czytałem..
F: Amber..
P: Po co mu przypominałaś?
Al: Że podobno w Irlandii widziano kosmitę, ale.. <mówi dalej>
W: <wychodzą>
Al: Hej, ja mówię!
F: Wiemy. <podchodzi do Niny> Słuchaj..
N: O co chodzi?
F: Ostatnio to wyjście do kina nam nie wyszło.. może dziś pójdziemy?
N: Chętnie. <uśmiecha się>
P: Idziecie do kina?
F: Tak.
P: A mogę z Wami iść? I Eddie'em, jeśli będzie chciał.. ostatnio nie mam dla niego kompletnie czasu.
N: Jasne!
J: Gdzie idziecie?
N: Do kina.
J: Po co?
P: Obejrzeć film? Od tego są kina, nie?
W: <schodzą na dół>


W salonie

A: <czyta gazetę> Nino! Nino!!!!!!!!!
N: Boże, Amber?! Co się stało?!
A: Zobacz!
N: <patrzy> Amber? Sukienka?
A: No jest boska! Jutro idę do sklepu ją kupić.
N: Jaka droga..
A: Nino, cena nie ma znaczenia! Jestem tej sukience przeznaczona!
Al: I mi.
A: Alfie..
Al: No co?
A: Jesteś słodki, ale z tego nic nie będzie.
N: <szepcze do Amber> Daj mu chociaż szansę.
A: Co mam z nim na randkę iść?!
Al: Randkę?!
A: Alfie, błagam..
Al: Pójdź dziś ze mną do kina!
N: Ej, to fajnie, poszlibyśmy na.. potrójną randkę?
A: To kto idzie?
N: Ja z Fabianem, a Patricia z Eddie'em.
J: <patrzy znudzonym wzrokiem>
Al: Amber prooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooszę..
A: Dobrze, ale nie gadam takim dziwnym głosem!
Al: Jasne, Amber. Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasne!
A: ALFIE!!
T: No chooooooooooooooooooodźcie już na kolację!
N: Idziemy, prawda Amber, Alfie?
Al: Oczywiście.
T: A jak tam w szkole?
J: Jak to w szkole.
T: Czyli?
J: Nudno, głupio. Nudno.
P: Zapomniałeś dodać, że bezsensownie.
J: No tak, ale to chyba jest wiadome, nie?
T: Aż tak źle jest?
Al: No ba!

Po kolacji, Nina szuka sukienki w pokoju

A: Nie, nie, nie..
N: A ta?
A: Nie!
N: Amber, aleś Ty.. nieznośna!
A: Widziałaś gdzieś moją różową bransoletkę?
N: A nie wkładałaś jej do szafy?
A: Nie.. ostatnio była przy łóżku.
N: Może wpadła za szafkę.
A: <odsuwa szafkę> Nie ma.. Jerome pewnie ją wziął!
N: A co to za kartka?
A: Nie wiem. <patrzy na kartkę> Ale pognieciona.. i ubrudzona! fuuu!
N: Tu coś pisze, patrz!
A: Dwa piętra w dół, dwa piętra bliżej do piekła. Dzieciństwo wskaże Ci, gdzie dążyć.
N: Nowa wskazówka?
A: No..
N: Amber! wiem, że to dziwne, ale zobacz - jest już ciemno. Pod szafką zawsze jest przecież ciemno. Jest włączona lampa, więc to sztuczne światło!
A: Ale tam było spojrzyj prawdzie w oczy..
N: Amber, czy to ważne?
A: Ktoś dziwny układał te zagadki!
N: To nieważne. Potem powiemy o tym reszcie.
A: Nino, zobacz! <wskazuje na szafę> Tą włożysz!
N: Amber, to tylko wyjście do kina..
A: No i co z tego? Musisz jakoś wyglądać!
N: A Ty w co się ubierzesz? 
A: Tą. <wskazuje na sukienkę, która leży na łóżku>
N: Ile Ty tego masz..
A: No, trochę.
<wchodzi Patricia>
P: Eddie się zgodził pójść!
N: A my mamy nową wskazówkę!
P: Gdzie ją znalazłyście?
N: Jak się okazało, pod szafką. Co jest dziwne, no ale nieważne.
P: Jak brzmi?
N: Dwa piętra w dół, dwa piętra bliżej do piekła. Dzieciństwo wskaże Ci, gdzie dążyć.
P: Dzieciństwo?
A: Ta.. to dziwne.
P: Mówiłyście Alfie'emu i Fabianowi?
N: Powiemy potem.
P: Dobra. <wychodzi>

W drodze do kina

J: <biegnie za Eddie'm i Patricią>
P: A Ty gdzie idziesz?
J: Do kina.
P: Po co?
J: Obejrzeć film. Od tego są kina, nieprawdaż?
P: <szepcze> Jakikolwiek żart chcesz wywinąć, to Ci się nie uda.
J: Żaden żart.
E: To ja pójdę przodem. Pogadajcie sobie.
P: Eddie! Gratuluje..
J: Nie ma za co.
P: A przez chwilę myślałam, że jesteś miły. Że potrafisz być.. normalny.
J: Wybacz, że jestem nienormalny.
P: Czemu robisz wszystkim na złość?
J: Ja jestem po prostu dziwny.
P: A mógłbyś być normalny! 
J: Nie potrafię.
P: Potrafisz. Ale jesteś taki zakochany w sobie, że masz gdzieś, co czują inni i za kogo Cie mają. <idzie do przodu>
J: <patrzy smutny>

Godzinę potem, wszyscy są już w kinie
ułożenie, kto koło kogo siedzi, od lewej : Jerome - Patricia - Eddie - Nina - Fabian - Alfie - Amber

W sali na chwilę przed puszczeniem filmu

N: Nie mogę doczekać się tego filmu!
F: Ja też.
N: Oby dziś nie było żadnych niespodzianek..
F: Mam nadzieję, że nie będzie. Mówiłem Ci, że pięknie wyglądasz?
N: Tak. Jakieś 15 razy. <śmieje się>
F: Ejj, co tu robi Jerome?
N: Pewnie przyszedł, żeby szpiegować Patricię.
F: Szpiegować?
N: Przecież on za nią szaleje! Nawet jak się kłóci, mówi jaka jest głupia, dziwna, to lubi ją. 
F: Tylko, że jej tego nigdy nie powie.
<film zaczyna się>
Po godzinie, film nadal trwa
E: Zaraz przyjdę. 
P: Jasne.
E: <idzie>
J: Patricia..
P: Co?
J: Miałaś.. miałaś rację.
P: Wiem, że miałam. 
J: <patrzy w oczy Patricii>
P: Tylko nie wiem, co z tego, skoro Ty i tak będziesz to olewał. Po co tu przyszedłeś? Żeby zrobić mi na złość? No skoro jesteś taki śmiały, to powie.. <Jerome jej przerywa>
J: <całuje Patricię>
P: <patrzy na Jerome'a>
E: <wchodzi do sali, po czym upada, jakby ktoś go uderzył>
G: Czas Wam się kończy..


Wesołych Świąt. :)

Edit: Zmieniłam nick, teraz jestem "Cassie :3". :D

piątek, 23 grudnia 2011

Scenariusz cz. 46

Cześć. ; DD Woooooooooooooooooooooooooooooooolne! Wybaczcie, po prostu się cieszę. Każdy chyba potrzebuje odpoczynku od szkoły i obowiązków, prawda? :D No i dziękuję Wam za życzenia. :)
Okej, w komentarzach prosiliście (albo ktoś prosił, już nie pamiętam xD) o długi scenariusz. Postaram się. :)
cupolifusion wpadła na pomysł świątecznego scenariusza, który postaram się dodać, chociaż nie wiem czy mi się to uda, bo nie mam zbytnio żadnych pomysłów. :D:D
Dobra, nie zanudzam. : P:P


F: Nie waż się nic jej zrobić!
G: A myslisz, że się Ciebie boję? Zabawne.
N: To Ty ją dziś uderzyłaś, prawda?
G: Może tak, może nie. <znika>
N: Co.. co teraz?
F: Chodźmy stąd.
A: Na dzisiaj to już dość wrażeń.

W nocy, sen Niny

N: Sara!
GS: Witaj kochanie.
N: Saro, czy ona..
GS: Nie ufaj jej. Jest za sprytna. 
N: To Twoja siostra?
GS: Tatuś i mamusia mówili, że dla niej tak lepiej..
N: Dla kogo? Saro!
GS: Tam gdzie światło nie dociera, sztuczne światło dostarcz. Umieść na dole, spójrz prawdzie w oczy.
N: Saro, czy to ma z tym związek?
GS: Musisz radzić sobie sama. Ale dasz radę.
N: Saro!
GS: Jesteś wybraną. To, że tu przyjechałaś wcale nie jest przypadkiem.
N: Jak to?
GS: Musisz sama do tego dojść.
N: Ale jak?
GS: Masz moc, siłę! Potęgę! <znika>
N: Saro.. nie.. nie rozumiem..

Rano przed śniadaniem

N: Chodźcie.
F: O co chodzi?
N: Sara była u mnie wczoraj w nocy..
Al: Co mówiła?
P: Na pewno nic o ufo, głupku!
N: Mogę?
A: No mów..
N: Mówiła, że rodzicie uważali, że dla niej tak lepiej..
F: Dla tej..?
N: Tak. Potem wypowiedziała tą ostatnią zagadkę. I..
P: I?
N: Powiedziała, że to, że tu przyjechałam nie jest przypadkiem..
F: Ktoś wiedział o tym?
N: Nie wiem.. ale kto? Babcia?
A: A co z tym listem?
N: Dziś albo jutro ma dojść.
P: Musimy to wyjaśnić.
N: Słuchajcie, musimy dziś znowu zejść. Rozwiązać zagadkę, czuję, że to ma związek z tym głosem!
F: Ona mówiła o jej rodzicach. Że oni je tu ukryli, te elementy. Ale Sara nigdy nie mówiła, że miała rodzeństwo.
N: A jeśli o tym nie wiedziała?
P: To co, rodzicie tak wyrzucili na próg swoje dziecko?
N: Nie wiem! Ale czuję, że się dowiemy.
A: A ja czuję, że mam ochotę coś zjeść.
F: Dobra, ale dziś idziemy, tak?
P: Tak.
N: Musimy. <po chwili> I tak Amber, zasibunujemy. Sibuna!
W: Sibuna.
A: To fajne słowo, Wam się nie podoba?
F: Jest genialne, Amber.
T: Ałł.. no, chodźcie już..
N: Co jest Trudy?
T: Nic nic, gwiazdko. Troche mnie głowa boli.
F: To.. Ci pomożemy! A Ty odpocznij.
T: Oh, to miło z Waszej strony. Dziękuję!
P: Nie ma sprawy.
Al: Chcesz herbatę?
T: Tak, chętnie. Ale nie zrób pożaru, proszę Cię.
Al: Byłem młody i niedoświadczony w robieniu herbat!
Al: Jasne jasne!


W szkole podczas próby

J/P: <kończą grać pierwszą "stronę" przedstawienia>
JW: Dobrze!
P: No to dobrze.
JW: Ale mam jedno pytanie.. dlaczego się nie kłócicie?
J: O, ja mogę się kłócić. Odpowiada mi to.
P: Bo stwierdziliśmy, że to bezsensu.
JW: Nie no, to dobrze. Cisza i spokój. W końcu.
J: Ta.. to nudne.
P: Nie przesadzaj!
JW: No i Nino, Fabianie <wymienia resztę imion> bardzo dobrze. Tylko Alfie..
Al: Tak?
JW: Zmniejszymy Twoją rolę.
Al: CO?!
JW: Przykro mi.
Al: Ale gram świetnie!
JW: No.. chyba inaczej rozumiemy te same słowa.
P: Przeżyjesz.
J: Będę z Tobą stary w tych trudnych chwilach!
P: <śmieje się> Będziesz zawsze przy nim z popcornem i..
P/J: Colą i żelkami.
J: Ta..
P: No to.. gramy?
JW: Tak, tak. O, i jeszcze jedno.
P: Tak?
JW: Bardzo fajnie, że się nie kłócicie. Słyszę chociaż swoje myśli.
<grają dalej>

Na przerwie w gabinecie Sweet'a, Nina, Fabian i Amber stoją pod drzwiami i słyszą rozmowę

MS: Ale jak to "to prawda"? Victorze?
V: Mówię Wam. Słyszała te głosy!
JW: Ale to niemożliwe..
V: Mówię, że możliwe!
MA: Victorze, nie mamy tej pewności.
MS: Daphne ma rację.. co masz zamiar zrobić?
MA: Zbyt wiele straciliśmy, a stawka jest zbyt wysoka.
V: Chcę Wam tylko powiedzieć, że nie możemy działać bezczynnie.
JW: To.. co mamy zrobić?
V: Nie mam pojęcia. Ale musimy być ostrożni.
MA: A jeśli to nie ona?
V: To ona. To ona, Emily.
JW: Czyli to siostra Sary, tak?
MS: Sara sama nie wiedziała, że ma rodzeństwo.
V: To dla niej rodzice wyjechali zdobyć elementy. Była ciężko chora i nie dawano jej szans na przeżycie.
MA: Niestety.. sami nie mogli złożyć kielicha. Oddali więc ją, bo wiedzieli, że się nią nie zaopiekują. Zmarła kilka tygodni po tym wydarzeniu.

N: <patrzy na Fabiana i Amber> Co.. teraz mamy zrobić?

czwartek, 22 grudnia 2011

Scenariusz cz. 45 + Nowy wygląd + Co na 50 scenariusz?

Hej. ;) Jak tam? Ja się bardzo cieszę, w końcu już wolne. ;) No i dostałam masę prezentów (dziś mam urodziny). :D
Zmieniłam wygląd bloga - tamten był krótko, i wydaje mi się, że był fajny, ale uwierzcie, że te cukierkowe kolory mi się już znudziły, zwłaszcza, że na bloga wchodzę bardzo często (o ile jestem na kompie).
Jak Wam się podoba nowy wygląd? ;)) Mi osobiście bardzo. Jestem z siebie w miarę zadowolona, bo nie łatwo było stworzyć coś, co chociaż przypomina.. coś. xD
Jako, że niedługo dodam 50 scenariusz (dużo, nie? xD), chciałabym.. to uczcić. Tak jakby. Ale nie mam pomysłów, może Wy macie? Na pewno powiem, co będzie się działo dalej. ; DD


N: <patrzy na Trudy leżącą na podłodze> Trudy!
T: <wstaje>
N: Nic Ci nie jest?
T: Nie.. a co się stało?
N: Byłam zmoczyć ścierkę, a jak przyszłam tu leżałaś. Co się stało?
T: Nie wiem.. stałam przy zlewie, i nagle tak jakby ktoś mnie uderzył patelnią w głowę..
N: Przynieść Ci lód?
<wszyscy wchodzą do domu>
F: Hej, już jesteśmy!
Al: Gwiazda filmowa powróciła!
P: Ta, sprzedałeś już zapałki?
Al: A żebyś wiedziała..
A: Trudy! Przewróciłaś się?
T: Tak jakby.. no już gwiazdki, dość tego zgromadzenia! <śmieje się>
F: I jak?
N: Co i jak?
F: Czy..
N: Nie, nie słyszałam nikogo.
F: To dobrze.
N: To niedobrze. Fakt, boję się, ale.. to ma związek z tym wszystkim. Może dowiemy się czegoś? Fabian, musimy się dowiedzieć kto to i czego chce!
F: Posłuchaj. Pamiętasz, gdy zauważyliśmy tę krew?
N: Tak.
F: "Prawie wtedy" zaczęłaś słyszeć te głosy. Co jeśli to ma z tym związek?
N: Musimy dzisiaj zejść na dół.
A: Gdzie musicie zejść?
N: Dzisiaj schodzimy na dół. Powiedz reszcie!
A: Jasne. Chwila!
F: Co?
A: Dzisiaj miałam przygotowywać się do roli..
N: A jak próba? Jerome zabił Patricię, czy na odwrót?
A: Na szczęście wszyscy żyją..
P: Kto żyje?
A: Moja uroda, wiecznie żywa i młoda!
P: Ta.. widzieliście Jerome'a?
F: Poszedł do pokoju, a co?
P: Nic. <idzie do pokoju Jerome'a>
W pokoju
J: O nie, Ty?
P: Dobra, nie lubię Cię, więc nie będę się rozczulać, chcę tylko prz-prze-prosić, chociaż nie wiem za co, bo to Ty zaczynasz, ale mniejsza z tym. Nie chce mi się kłócić, więc możemy to skończyć?
J: Ta.
P: Tylko tyle masz do powiedzenia?
J: Oczywiście Patricio. Podzielam Twoje zdanie. Masz całkowitą rację. Pasuje?
P: Tak.
J: A teraz wybacz, chcę zadzwonić.
P: Do Mary?
J: A bo co?
P: Nic. Pozdrów ją ode mnie.
J: Myhm.
P: <wychodzi>

W salonie

A: Dzisiaj schodzimy na dół!
Al: Super.
P: Po co? Sprawdzić tą krew?
A: Fabian ma swoją teorię. Więc tak.
P: Okej, może dowiemy się czegoś nowego.
Al: Tego, że kosmici istnieją.
<podchodzi Eddie>
E: Hej, Patricio, może pójdziemy dziś wieczorem na film?
P: Dzisiaj..?
E: Tak, a co?
P: Dziś nie mogę.
E: Jasne. A jutro?
P: Mamy próbę do późna, nie będę miała siły.
E: Wiesz co, spoko. Jak znajdziesz czas to racz się odezwać. <idzie>
P: Eddie!
Po: Nie martw się. Przejdzie mu.
Mi: Bywa.
Jo: <przytula Patricię> Nie martw się.
P: Jasne. <idzie>
J: <wychodzi z pokoju i wpada na Patricię> Sorry.
P: Patrz jak łazisz!
J: A przed chwilą byłaś miła.
P: Bo przed chwilą.. zresztą co Cie to?
J: Co się stało?
P: Ah, mam uwierzyć, że nagle jesteś taki miły i interesujesz się tym, co się ze mną dzieje?
J: Nie. Ale skoro mnie nikt nigdy nie chce wysłuchać.. to ja mogę kogoś wysłuchać.
P: Nikt nie chce z Tobą gadać?
J: Nie zauważyłaś? Nikogo nie interesuję. Chociaż to fajne, mi tam odpowiada.
P: Ta, wprost świetne.
J: No, nie muszę nikomu mówić co czuję.
P: To głupie. Ale słodkie. <idzie na górę>
Al: Jak Ty to robisz?!
J: Mam wdzięk i urok.
Al: Chyba w snach!
F: Mara nie byłaby zadowolona..
J: Wam na serio odbija!
P: <zatrzymuje się na schodach i słyszy rozmowę chłopców>
J: Nie cierpię jej..
F: A wygląda, jakbyś ją lubił.
J: Błagam Was. Jest okropna, wredna, a wygląda okropnie, jak Alfie.
Al: Dzięki!.. Ej!
P: <idzie do pokoju>

W nocy, w pokoju na dole

N: Co się stało? Jakaś przygnębiona jesteś..
P: Nieważne..
F: Dobra więc.. rozglądajmy się za krwią. <rozgląda się>
N: Nic tu nie ma.
A: Pustka.. nawet moja spostrzegawczość tu nie pomoże.
G: Ah!!
N: Nie..
F: Nino?
G: <mówi ale słyszy to tylko Nina> Po co ich tu przyprowadzasz?
N: Gdzie jesteś?
F: Nino? Do kogo Ty mówisz?
N: Nie teraz, Fabian!
G: Odpowiedz mi!
N: Bo mi się tak chciało. Kim jesteś i czego chcesz?
A: Okej..
N: I czemu tylko ja Cie słyszę?
G: A co każdy musi wiedzieć, że tu jestem?
N: Nie. Ale.. kim Ty jesteś?!
G: Oh! <mówi, a tym razem każdy słyszy> Nieważne.
F: Okej, to dziwne..
P: Kim ona..
Al: Ufo..?!
G: Oddaj to, co zabrałaś!
N: Nic nie zabrałam, a Ty zapewne nawet nie istniejesz! Skończ mnie straszyć, rozumiesz?
G: Zabawne. To nie jest kreskówka. Ja tu jestem, rozumiesz? Nie pozwolę, aby Kielich Ankh był w Twoich łapach, rozumiesz?
F: Kielich?
G: Gdzie on jest?
N: Po co Ci on?
G: Nie pozwolę, abyś miała to, co moi rodzicie tu ukryli, rozumiesz?
W: Sa..ra?
G: Chyba w waszych snach. Nie musicie wiedzieć, kim jestem. Albo oddacie mi to, czego chcę, albo..
N: Albo?
G: Albo Wasza Trudy pożegna się z życiem.

Komentujcie, chcę wiedzieć, co uważacie. ;))

środa, 21 grudnia 2011

Scenariusz cz. 44

Heeej. Dziś ostatni dzień nauki w tym roku. Ja nie poszłam do szkoły, bo źle się czułam. Ale już czuję się lepiej, więc mogę opublikować nowy scenariusz. Cieszę się, że teraz coś zaczęło się dziać, i chcę, aby zostało tak jak najdłużej. :D
Chyba zmienię niedługo wygląd.. te słodkie, cukierkowe kolory mi się znudziły. xDD

+ moja ukochana piosenka od kilku dni :)


Słuchałam piosenek Brad'a już dawno i wiedziałam, że śpiewa genialne, ale nie wiedziałam, że Tasie śpiewa tak dobrze, chociaż słuchałam piosenek jej zespołu - America i Fizzy Lettuce. :D Piękna piosenka i teledysk. ;)

A teraaaaaz.. scenariusz. ; D


N: Ale ja nie chcę stąd wyjeżdżać!
V: Ale mnie to nie interesuje. Twoja babcia powiedziała, że nie chcesz tu być i Cię stąd zabiera.
N: Ale ja nic nie mówiłam takiego!
V: Powtarzam: NIE interesuje mnie to. A teraz żegnam, mam robotę.


Na dole
Nina dzwoni do babci

B(abcia Niny): Nino, jak się miewasz?
N: Babciu o co chodzi?
B: Nie rozumiem..
N: Przecież ja nie chcę stąd wyjeżdżać!
B: Jak to? Sama mi napisałaś w liście..
N: Chwila - jakim liście?
B: Wysłałaś mi go dwa tygodnie temu.
N: Nic nie wysyłałam!
<wiatr powiewa>
N: <rozgląda się>
B: Nino, przemyśl to. Mogę odesłać Ci ten listy, jesli nie pamiętasz.
N: Odeślij. Jak najszybciej. <rozłącza się i czuje powiew wiatru, jakby coś przebiegało>
F: Co się stało?
N: Wyjeżdzam.
A: Co?!
P: Jak to, Nino?
N: Ktoś wysłał mojej babci list, że chcę stąd wyjechać.
F: Victor?
P: A jeśli to..
A: Rufus?
F: Myślicie, że wrócił?
P: Z nim nigdy nic nie wiadomo.
N: Słuchajcie, babcia pewnie zadzwoni do Victora, że jeszcze zostaję. Odeśle mi ten list.
G: <szepcze> Nino!
N: Co mówiliście?
F: Nic..
G: Nino!
N: <biegnie na górę>
<wszyscy biegną na górę>
F: Ja pójdę. <idzie do Niny>


W pokoju Niny i Amber

F: Hej, co się stało?
N: N-nic..
F: Widzę, że jednak coś. Powiedz mi, martwimy się o Ciebie.
N: Znowu słyszałam ten głos..
F: Ten co wtedy?
N: Tak. <zaczyna płakać> Boję się, Fabian.
F: <obejmuje Ninę> Będzie dobrze.
<wchodzi Amber> 
A: Macie zejść, śniadanie.

Na dole

T: Coś tu cicho.. zbyt cicho.
Al: Jesteśmy grzeczni. To takie dziwne?
T: No trochę..
P: Ty grzeczny? Grzeczny to może być przedszkolak!
J: Czyli Ty?
P: <nie odpowiada>
F: Czy wy raz możecie być chociaż cicho?
E: Raczej nie.
P: Eddie mnie wyprzedził.
T: No, kończcie już, bo się spóźnicie!
E: Idziemy Patricia?
P: Jasne.
F: Trzymaj się, Nino. <całuje ją>
N: Pa.

W szkole na próbie (omówieniu) przedstawienia

JW: Dobrze, więc już każdy wie jak ma grać?
A: Alez oczywiście! Mam grać pewną siebie, piękną zołzę?
JW: Mniej więcej, Amber.
P: A ja mam grać dziewczynę, która z niewyjaśnionych powodów choruje na głupotę.
JW: Czemu tak uważasz, Patricio?
P: A kto normalny zakochałby się w nim?
J: Wzajemnie.
JW: Czy wy raz możecie się przestać kłócić? To jest teatr!
P: Ta, jasne.
JW: To co, może przećwiczymy pierwszą scenę?
A: Już, tylko wejdę w rolę!
<grają pierwszą scenę, do momentu gdy Sophie spotyka Jake'a>
Kawałek przedstawienia
S(ophie): A ty kto?
J(ake): Jake. A ty? Pomóc Ci?
S: Nikt nie musi mi pomagać!
J: Coś się stało?
S: Daj mi spokój.
J: Dobrze.. mieszkam w tym zielonym domu. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, to..
S: Czemu myślisz, że czegoś potrzebuję?
J: Bo nie wyglądasz za dobrze. <idzie>
S: <patrzy na niego>
<kończą grać>
JW: Wow, było świetnie! Patricia, Amber, nieźle, Jerome - włóż w to więcej siły, emocji i energii!
J: Nie będę na to coś patrzeć.
JW: Patrzysz na Sophie, nie na na Patricię.
J: Ta, ta gadka do mnie nie przemawia.

W domu, Nina siedzi w salonie 

T: A Ty co taka smutna? Źle się czujesz?
N: Nie, nie, ale jakoś tak pusto bez wszystkich.
T: Tak.. ale można usłyszeć swoje myśli, a nie śpiew Alfie'ego.
N: <śmieje się> Ale musisz przyznać, że ma wielki talent.
T: Oh, no naprawdę! Nie powinien go zmarnować!
N: Pewnie zrobi wielką karierę.
T: Dobrze, to ja pójdę teraz trochę posprzątać. Zasiedziałam się!
N: Pomóc Ci?
T: Jakbyś mogła, to możesz zmoczyć ścierkę.
N: Jasne, nie ma problemu. <idzie zmoczyć ścierkę>
<wchodzi do salonu>
N: Trudy!


Komentujcie.
Aha, tutaj znalazłam 3 promo (najnowsze) w bardzo dobrej jakości: http://www.nickandmore.com/2011/12/20/house-of-anubis-season-2-premieres-january-9-on-nickelodeon/  :P No i wiadomo od jakiego momentu zacznie się druga seria, chociaż nie wiem, czy to pewne:  In the premiere episode, “House of Hello,” the students return after the holidays but who is Jerome avoiding and why? 
:d

wtorek, 20 grudnia 2011

Scenariusz cz. 43

Heeej.

Wybaczcie, że scenariusz krótki, nie miałam pomysłów. : <


F: <zanosi Ninę do domu>

W domu Anubisa

N: <budzi się> Co się..
T: Nina, gwiazdko! Tak się martwiliśmy!
N: Ale ja..
T: Nic nie mów, odpoczywaj! Czekaj, przyniosę Ci coś do jedzenia, pewnie jesteś słaba.. <wychodzi>
N: O co.. o co chodzi?
A: Zemdlałaś.
N: Ale ja..
F: Nino co się stało?
N: Ja..
P: Nino?
N: Ja widziałam kogoś..
F: Kogo? Nikogo tam nie było..
N: D-d-ducha..
Al: Ducha? A nie kosmitę?
F: Alfie, nie żartuj teraz! Nino, powiedz mi, kogo widziałaś?
N: Nie wiem.. szliśmy i usłyszałam jak ktoś mnie woła. I.. nagle zobaczyłam kogoś.. on.. on coś mówił.
A: Co takiego?
N: Że mam coś co do niego należy..
P: Sara?
N: Nie. Nie wiem kto to.
F: A może się zestresowałaś i..
N: Nic nie wymyśliłam Fabian! Tam ktoś był!
T: <wchodzi> masz kanapki i herbatę. No, odpoczywaj. Jutro zostaniesz w domu.
N: Dzięki Trudy. <uśmiecha się>
T: Nie ma za co gwiazdeczko! A wy chodźcie, zostawcie Ninę, pewnie jest zmęczona!
A: Jasne.
F: <uśmiecha się do Niny>
N: <uśmiecha się>
<Patricia, Alfie, Amber i Fabian wychodzą>

W nocy, sen Niny

GS: Witaj kochanie!
N: Sara! O co chodzi?
GS: Musisz być dzielna.
N: Dzielna?
GS: Jesteś silna. Masz moc i potęgę. Dasz radę, nie łam się!
N: Ale..
GS: Dasz radę. Wierzę w Ciebie. <znika>
N: Ja nie dam.. nie dam rady. <idzie do łazienki>


W łazience

N: <spogląda w lustro, w którym pojawia się cień kobiety> A..
G: Nie krzycz, ty głupia dziewucho.
N: Kim.. kim ty..
G: No chyba nie choinką, nie widzisz?
N: Ty nie istniejesz!
G: Chyba jednak, skoro tutaj jestem.
N: Ale..
G: Oddawaj.
N: Co mam ci oddawać?
G: Ostatni kawałek ciasta, wiesz. Kielich Ankh.
N: A co to takiego?
G: Żyję na tym świecie od.. za dużo do liczenia. Wiem, ze go masz. Wiem o Tobie wszystko.
N: Nic o mnie nie wiesz, bo nie istniejesz!
G: Czemu wszyscy na tym świecie są teraz tacy głupi?
N: Ty nie istniejesz, ja się boję więc wyobrażam sobie Ciebie.
G: Oh, więc czy wymysł Twojej wyobraźni mógłby Cię zabić? <wyciąga nóż>
N: <budzi się> AAAAAAAA!!
A: Nino, co się stało?!
N: Ja już tego nie wytrzymam, Amber..
A: Co się stało? Nina?
N: Idź spać. Jutro próba.


Rano przed śniadaniem

A: Martwię się o nią..
F: A co się stało?
A: w środku nocy krzyknęła "AAA" na cały głos. Coś musiało się stać.
F: Ale co?
A: Kogo ona wtedy widziała?
F: Nie wiem. Szliśmy koło domu. Byłem ciągle obok, nikogo nie widziałem. Nikt nic nie mówił, nie krzyczał.
A: Coś się dzieje..
P: Tyle to juz wiemy, Amber.
<Nina wchodzi>
F: Nie wspominajmy tego na razie przy niej.
N: Czego macie nie wspominać?
F: Tego jak Ci ładnie w tej bluzce, żeby Cie nie przechwalać.
N: Aha..
J: Kłamie.
F: Jerome..
P: Nie masz lepszych zajęć głupku?
J: Wyobraź sobie, że nie.
P: To masz problem.
Al: Jeee!!
F: Co się tak cieszysz?
Al: Przysłali mi kasę rodzice!
A: Ile?
Al: Wystarczająco dużo, aby Cie oczarować i..
P: i?
Al: I kupić sobie latające ufo w wersji mini!
P: Żartujesz?
Al: Ja nigdy nie żartuję.
A: Tak Alfie, oczywiście.
T: Gwiazdko, jak się czujesz?
N: Już lepiej.
T: Tak się martwiliśmy! <szepcze> A Fabian to prawie na zawał zszedł!
N: <śmieje się>
F: Ej!
V: <przychodzi> panno Nino, na chwilkę.

W pokoju Victora

N: Tak?
V: Muszę wiedzieć, co się stało.
N: Kiedy?
V: Nie udawaj! Kogo widziałaś?
N: Nie wiem.
V: Nie wiesz kogo widziałaś?
N: Nie, nie wiem! Usłyszałam jedynie głos..
V: Dzwoniła Twoja babcia.
N: I?
V: Jutro zabiera Twoje papiery ze szkoły. Krótko u nas pomieszkałaś.
N: Jak to? To żart, prawda?
V: Obawiam się, że nie.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Scenariusz cz. 42

Hej. ;)) Bez zbędnego rozpisywania:


F: Nino, to trochę..
N: Dziwne, wiem, wiem. Ale skąd ta plama krwi by się wzięła?
P: Byliśmy tam. Nikogo nie było, więc jak ktoś mógł by tam mieszkać?
N: A może jest jeszcze jedno ukryte przejście.
A: Okej, to jest pokręcone..
N: Nie mam pewności, ale to bardzo prawdopodobne.
<dzwoni dzwonek>
N: No dobra, chodźcie.

Na lekcji

JW: Dzień dobry!
U(czniowie): Dobry.
JW: Co Wy tacy ponurzy?
P: Szkoła nas dobija.
JW: Oh, a więc tak. Dobrze, słuchajcie. Niedługo koniec semestru, więc przyjeżdżają Wasi rodzice. Będą także dni otwarte. Wtedy chcemy przedstawić przedstawienie.
A: Żeby myśleli, że jesteśmy zdolni?
JW: Mniej więcej, Amber. Dzisiaj będą przesłuchania na poszczególne role. Przygotujcie się!
A: Dzisiaj?!
JW: Tak, przecież przed wejściem do szkoły była informacja o tym. I przed salą.
J: <śmieje się i gada z Alfie'em> Tak, dobrze, że to zerwaliśmy.
Al: Jasne stary!
JW: A Ty Jerome zastanowiłeś się z Patricią?
P: Spoko, ja mogę wziąć w tym udział.
JW: Świetnie! A Ty, Jerome?
J: <patrzy na Patricię> Ta.
E: <patrzy zły i zazdrosny na Jerome'a>
JW: No, czyli mamy dwie główne postacie! Teraz tylko musimy tylko znaleźć osoby do ról drugoplanowych.
P: A kiedy będzie próba?
JW: Mam nadzieję, że już jutro.
J: JUTRO?
JW: Ale to raczej takie omówienie, Jerome. Nie martw się. A znając Was prawdziwa próba odbędzie się..
N: Nigdy?
JW: Mniej więcej. A teraz przejdźmy do tematu lekcji!
Al; A mówił pan, że będzie dużo śpiewania i tańczenia, a tutaj nie pasuje taniec. Znaczy do tej tematyki.
JW: Tak, bo początkowo to miało być trochę inne przedstawienie. Ale poszukuję chętnych do zaśpiewania końcowej piosenki.

Na przerwie

Mi: Zgłaszasz się?
Po: Co Ty.. nie lubię grać.
Mi: Ale do zaśpiewania?
Po: Nie..
Mi: Czemu?
Po: Bo bym stanęła i nie umiała żadnego dźwięku z siebie wydostać!
Mi: Masz talent i powinnaś go pokazać. <caluje Poppy>

Przesłuchania

JW: Dobrze Amber, kim chciałabyś być?
A: Tą megastylową dziewczyną!
JW: Chodzi o Lizzy?
A: No właśnie!
JW: Dobrze wiec, proszę.
A: <czyta> Sophie! Nie rób tego, nie! Sama w tym okrutnym świecie nie dasz rady! <mówi dalej>
JW: Dobrze, dobrze. Bardzo przekonująco.
A: To mam rolę?
JW: Na razie jeszcze nie. Wyniki będą jutro rano.
A: <wychodzi>
<wchodzi Alfie>
JW: Alfie? Myślałem, że Cie to nie interesuje.
Al: Ależ skąd!
JW: W jakiej roli się widzisz?
Al: W roli przyjaciela Jake'a, Andre!
JW: No, mów, mów..
Al: <czyta> Stary! To przeszłość! Zapomnij o niej, i..
JW: I co dalej?
Al: I tutaj wprowadziłbym korektę.
JW: Że co?
Al: Bo tu jest "Zapomnij o niej, i żyj dalej! Będziesz przejmował się jedną laską całe życie?". A lepsze by było "Zapomnij o niej, i żyj dalej! Polećmy w kosmos, zapomnisz o niej!"
JW: Tak, dziękuję. Do widzenia Alfie.
Al; Miłego dnia!
<reszta chętnych przychodzi na przesłuchanie>

Przerwa kilka godzin później

JW: Dobrze, mamy już wybrane osoby na poszczególne role!
A: Jestem..
JW: Lizzy, gratuluję. Alfie, Ty będziesz natomiast Randym.
Al: A kto to?
JW: Sprzedawca zapałek.
Al: Co?!
JW: To świetna rola, przecież! Andre to będzie Fabian, a Nina zagra Katherine. <mówi dalej, kto jest kim>

W domu

F: Słuchaj Nino..
N: Tak?
F: Czy chciałabyś.. znaczy nie chciałabyś.. znaczy czy.. pójdziesz dziś ze mną do kina?
N: Jasne Fabian!
F: Ostatnio..
N: Wiem. Nie musisz mówić.
F: <uśmiecha się>
F: Pójdę zamówić nam bilety.
N: Jasne.. <uśmiecha się>
<Fabian idzie do pokoju, podchodzi Amber>
A: Ale romantycznie..
N: Amber..
A: Tak?
N: Czy nas podsłuchiwałaś?
A: Cooo? Ni-eeee..
N: Amber, rozmawiałyśmy o tym!
A: No przechodziłam tu, nie możesz mnie winić!
<podchodzi Patricia>
P: Idziemy dziś wieczorem?
J: Dziś wieczorem gdzie?
P: Gdzieś. <szepcze> Na dół?
N: Dzisiaj, musimy? Idę z Fabianem do kina, zresztą codziennie tam jesteśmy. Słuchajcie, może jutro? Dziś sobie już odpuśćmy.
P: Dobra. Powiem Alfie'emu, bo przygotował się na zabijanie kosmity.
Al: Wcale, że nie!
N: To po co Ci ten młotek?
Al: A nie wiem. Ma taki fajny kształt!
A: Taki bardzo Alfie'owy.

Godzinę później, Nina idą z Fabianem do kina

N: Nie mogę doczekać się tego filmu!
F: Ja też, podobno jest świetny.
N: Fajnie, że spędzimy w końcu trochę czasu.. tęskniłam za naszymi rozmowami, nie o tym wszystkim..
F: Tak. Ja też. W końcu mamy chwilę.
N: Tylko bądźmy przed dziesiątą, bo szpilka upadnie bez nas! <śmieje się>
G(łos) Nino!
N: Co mówiłeś?
F: Nic..
G: <pojawia się przed oczami Niny (tylko Niny)> Nino, masz coś, co należy do mnie!
N: AAAA! <mdleje>
F: NINO!

sobota, 17 grudnia 2011

Scenariusz cz. 41

Cześć, bez rozpisywania. ;)


P: <biegnie na dół> Victor tu idzie, szybko!
N: Gdzie mamy iść?!
Al: Pod dywan!!!!
W: Dywan?
Al: Pod dywan do pokoju!!!!
N: No, już lepiej.
W: <biegną do salonu, Nina otwiera przejście do pokoju>
N: Wchodźcie!
W: <wchodzą>
V: <krzyczy> Kto tam jest?!  Halo! <idzie na górę>
A: Uff..
V: Znowu te szczeniaki węszą po domu.
A: Szczeniaki?!
P: A nam nie można już "kurde" powiedzieć, a on nas może wyzywać? <śmieje się>
A: Ale nam się upiekło..
N: No! Jakby nas przyłapał, to.. wolę nie myśleć!
P: <stoi "zamurowana">
Al: Patricio?
F: Co się stało?
P: Zobaczcie!
A: <patrzy na podłogę> Matko! To.. krew?!
F: Ktoś tutaj był.
N: Ale kto?
Al: Przecież można wejść tutaj tylko wtedy, kiedy otworzy się te drzwi nieprzypominające drzwi okiem Horusa?
N: Tak..
F: A jeśli ktoś ma drugie oko Horusa?
P: Nie, to niemożliwe! Jest tylko jedno?
N: Tak myślałam.. do tej pory..
A: Ale kto to jest?
F: Victor, nauczyciele?
N: Wątpię.
P: No to co, ktoś z nas? Mara, Mick? Daj spokój.
N: Nie mam pojęcia!
F: Skoro już tu jesteśmy to może poszukajmy kolejnej wskazówki?
N: <staje przy telefonieKrok w przód, dwa kroki w tył. W lewo raz, w prawo trzy razy. Znajdź na dole, umieść na górze.
F: Dziwne to.
A: No co Ty!
N: <idzie krok w przód, dwa kroki w tył> Dobra.. to teraz.. <idzie raz w lewo, trzy razy w prawo, dochodzi do szafki>
F: Na niej nic nie ma przecież!
N: Fabian, idź do okulisty. Zobacz. <wskazuje na pustą kartkę>
A: Co na niej pisze?
P: Nic..
Al: Bo nie położyłyście tego na górnej półce.
N: <kładzie na górnej półce> 
A: I nic.
P: Czyli to nie tu.
F/Al: Patrzcie! <wskazują na kartkę>
F: <czyta> Tam gdzie światło nie dociera, sztuczne światło dostarcz.
P: Łatwizna. Lampka!
Al: Umieść na dole, spojrzyj prawdzie w oczy.
P: Taak, to wszystko zmienia.
A: Jakiej prawdzie?
N: Takiej, że Victor już poszedł, mi chce się spać i musimy iść. Jutro pomyślimy nad tym wszystkim. W przerwie na lunch?
W: Tak! <idą>
A: <zatrzymuje się> Zasibunujemy?
W: Co?
A: Sibuna?
W: Sibuna!
A: Chwila..
F: Tak?
A: Wymyśliłam nowe słowo! Zasibunujemy!
P: Ja też.
A: Jaki?
P: Zawychodźmy stąd!
A: Dziwne.. ale fajne!


Rano, na dole w holu


T: Trzymaj się, gwiazdko!
M: Dobrze. Zresztą nie wyjeżdżam na wieczność, tak?
T: Ale to aż dwa tygodnie..
Al: Yeah!
T: Kto tu będzie rozsądnie myslał?
J: Ja!
T: Tak, tak, Jerome.
J: Trzymaj się. <przytula Marę>
M: Będę tęsknić. <całuje Jerome'a>
Mi: Pa Mara.
Po: Trzymaj się!
M: Pa! <uśmiecha się>
N: Pozdrów od nas rodzinę.
M: Jasne, Nino! <idzie>
F/Al: Pa!
J: Zadzwoń!
M: Jasne. <wychodzi>
J: <stoi smutny>
T: Wróci, nie martw się.
P: Jerome..
J: Co, jestem głupi?
P: Nie.. ja.. chciałam Cię przeprosić. Zachowałam się jak świnia. Ale nie moja wina, że Cie nie lubię.
J: Spoko. Przyzwyczaiłem się do tego, że nikt mnie nie lubi.
P: No to postaraj się zmienić.
J: Ale nie potrafię.  Czasem tylko Mara mnie rozumie.
P: Na pewno ktoś jeszcze. Tylko nie chcesz żeby Cie rozumieli..
J: Od kiedy Ty jesteś miła?
P: A od kiedy można z Tobą rozmawiać? <śmieje się>
J: Nie wiem.
P: I co, bierzesz udział w przedstawieniu?
J: Nie wiem. A Ty?
P: Jasne. Rodzice w końcu będą zadowoleni, że mam wyższą ocenę.
J: <śmieje się> I chce Ci się uczyć się tego tekstu na pamięć?
P: No co Ty. To totalna masakra! Ale uwierz, nie chcę mieć znowu piekła, jaka jestem okropna, że się nie uczę.
J: Fakt.
P: Co fakt?
J: Jesteś okropna.
P: Wiem. Też to u siebie lubię. <idzie>
F: Nieźle stary!
J: Co?
Al: Mara wyjeżdża.. Patricia przyjeżdża!
J: Skończ.. nie cierpię jej..
Mi: Ta. Jasne. <śmieje się>
F: Jasne, jasne, my już swoje wiemy. Mary tak samo nie cierpiałeś. 
J: Fabian, a Ty się w to nie wtrącaj, co? Sam ciągle się rozstajesz z Niną, potem do niej wracasz..
Al: Uuuu.. a ja jestem w stałym związku!
F: Z płatkami?
Al: Z moją kochaną.. <przytula Amber> Amber!
A: Alfie weź się lecz!
Al: Czemu myszeczko?
A: Bo nigdy nie będziemy razem.
Al: Nadejdzie taki dzień, że jednak będziemy!


W szkole na przerwie


Al: Zwołuje tajne spotkanie Sibuny!
F: Skoro jest tajne to nie krzycz.
Al: Ufo może mnie usłyszeć.
F: Taaa..
P: Możecie się przymknąć?
A: A czy Ty nie byłaś dzisiaj umówiona z Eddie'em? 
P: Amber..
N: Już, mogę mówić?
P: Mów.
N: Dobra, słuchajcie..
A: Słuchamy uważnie.
N: Cieszy mnie to, Amber.
F: No, mów.
N: Myślałam o tej krwi.. I wydaje mi się, że nie ma drugiego oka Horusa.
P: Więc jak tam ktoś się dostał? To nie był żaden sok przecież. A nawet jeśli, to kto by to rozlał?
Al: Może tam mieszkają duchy które krwawią?!
N: No w to akurat wątpię.
F: Ta, może ufo.
Al: A żebyś wiedział!
A: Mów Nino.
N: Wiem, że to dość absurdalne, i weźmiecie mnie za idiotkę, ale..
Al: Ale?
N: Co jeśli ktoś tam mieszka?
W: Mieszka?


Dodałam ankietę - głosujcie!! :)