wtorek, 29 listopada 2011

Scenariusz cz. 30

Cześć. :) Miałam napisać co z blogiem z opowiadaniami Zmierzchu, tak więc chcę ogłosić (taa, z tym ogłoszeniem do TVN xD), że wkrótce taki blog założę, a raczej zacznę pisać. Właściwie to publikować, bo już trochę napisałam. Cieszę się, że pomysł Wam się podoba. :) Gdy założę już blog poinformuję Was.

Scenariusz cz. 30 (wow, swoją drogą, że aż tyle napisałam, bo znając mnie piszę kilka scenariuszy/rozdziałów i rzucam wszystko xd)


N: A może to podróba?
P: Nie, wątpię.
N: <rzuca telefonem o podłogę, ten rozbija się na kawałeczki>
A: Pięknie..
Al: Patrzcie! <wskazuje na kawałki, które łączą się>
N: To dziwne.
A: No co Ty..
P: Co teraz?
N: A jak uważasz? <bierze telefon i puka>
GN(głos w podświadomości Niny): Znajdź w ogrodzie i tu przynieś. Idź za głosem serca.
P: Nina? Nic się nie dzieje..
N: Nie słyszeliście tego?
A: Czego?
Al: Ufo?
N: Znajdź w ogrodzie i tu przynieś. Idź za głosem serca..
P: Y?
N: No nie słyszeliście tego?
A: To chyba tylko Ty słyszałaś..
Al: Nie spierajcie się, bo jak się Victor dowie, że tu jesteśmy..
P: On ma rację, chodźmy!

Rano przy śniadaniu

Jo: Też słyszeliście te głosy wieczorem?
N: Co? Jakie ggggłosy?
Jo: No jakby ktoś wychodził i łaził po korytarzu.
A: Nie, i na pewno nie była to grupka osób które buszkują wieczorem po domu.
N/P: Amber!...
A: No co?
Po: Heh..
N: Fajny naszyjnik Poppy.
Po: Dzięki..
N: Gdzie go kupiłaś?
Po: Nie, dostałam go.. od..
P: Od?
Po: Od.. byłego.
A: On z Tobą czy Ty z nim?
Po: Co?
A: Ty z nim zerwałaś czy on z Toba?
Po: Ale my nie zerwaliśmy. Jesteśmy nadal razem.
A: Ooo, związki na odległość są taaakie romantyczne.
Po: Bardzo.
M: Wiecie co Sweet wymyślił?
J: Już się boję..
M: Powiedział, że brakuje w naszej szkole talentów wokalnych, a nawet jeśli są to nikt o nich nie wie, i dlatego chce utworzyć chór szkolny..
Po: Serio?
J: Co, cieszysz się?
Po: A co, nie mogę?
M: Ale znając gust Sweeta i Andrews, to będą kazali śpiewać jakieś ultraobciachowe piosenki.
N: No to niehc oni ich nie wybierają.
M: A kto niby inny?
N: My. Znaczy no Ci, co chcą być w chórze.
M: Wątpię, że się uda.
F: Kto wie.


W szkole, lekcja

MS: Dobrze dzieci, jak wiecie nasza szkoła planuje utworzenie chóru szkolnego.
P: Taaaa..
MS: Podzielam Twoją radość, Patricio.
N: Co pan chciał powiedzieć?
MS: Miło że to kogoś interesuje. Tak więc chór szkolny śpiewałby w różnych przedstawieniach szkolnych i wydarzeniach. Wszystkich chętnych zapraszam do wpisania się na tę listę. <daje pierwszej ławce kartkę> Wpisujcie się, chętni.
N: Wpisujesz się?
A: Coś Ty.. mój talent jest za wielki jak na tak małą grupkę.
J: Alfie? Coś Ty zwariował?
Al: Co?
J: Zapisałes się? Będziesz śpiewał o ufo?
Al: A może i tak.
<reszta zapisuje się>
MS: <zabiera kartkę> Kogo tu mamy.. proszę, Alfie Lewis, Addie Bart, <czyta nazwiska>. Oo, no i nasza nowa uczennica, Poppy. Jutro dam Wam dokładniejsze informacje dotyczące prób i tych takich. A teraz przejdźmy do lekcji!

Na przerwie, gabinet Sweeta

MS: Nadal uważam, że ten pomysł jest zupełnie bezsensowny.
V: A ja wręcz przeciwnie.
MA: Victorze..
V: Nie Victorze. Nasz plan jest jasny. Będą na te swoje zajęcia chodziły, a my będziemy mieć więcej czasu na wszystko. Im mniej ich w domu, tym lepiej.
MA: No nie wiem.
MS: Victorze, obawiam się, że nam już nic nie pomoże.
V: Eryku! Przestajesz wierzyć, że się uda?
MS: Ależ skąd, ale te dzieci zbyt dużo wiedzą!
V: I to nasz problem, najlepiej, gdyby ich tu w ogóle by nie było!
MA: To co chcesz zrobić?
V: Nie wiem! A wy w ogóle nic nie myslicie! Zapomnieliście o tym, czego chcieliście!
MA: Victorze, my nadal chcemy, ale zrozum, że nie pozbędziemy ich się!
MS: Przykro mi, ale zgadzam się z Daphne.

Po lekcjach, w salonie

Al: Dobra, napisałem piosenkę, i zamierzam zaprezentować ją Sweetowi.
J: Żeby wcisnął ją do tego durnego chóru?
Al: Tak. Chcecie posłuchać?
F: Już się boję.
N: Ja jeszcze bardziej!
F: <patrzy na Ninę>
N: Tak?
F: Nie.. nic.
M: No śpiewaj, umieramy z ciekawości co to jest.
Al: Ekhmm. <śpiewa> Jak róży kolor, Amber piękna tyś, moją kochaną bądź!
A: STOP.
Al: Ale dopiero zacząłem śpiewać!
A: Ale to było okropne.
Al: Ja to dla Ciebie napisałem..
A: Taaa, to więcej nie pisz.
<do domu wchodzi zapłakana Poppy>
N: Co się stało?
P: Nie mam pojęcia.
M: Pójdę do niej.
N: Nie, ja pójdę. <idzie>

Na górze

N: <wchodzi> Hej..
Po: <ociera łzy> Hej!
N: Coś się stało?
Po: Nie.. to alergia..
N: Słuchaj, gdy tu przyjechałam też wypierałam się alergią. Powiedz, co się stało, będzie Ci łatwiej.
Po: Pamiętasz, jak mówiłam Ci o tym naszyjniku?
N: Tak. A co on ma z tym wspólnego?
Po: Ja go nie dostałam od byłego..


I jak? Komentujcie. ;)

poniedziałek, 28 listopada 2011

Scenariusz cz. 29 + Pytanie

Cześć.. :) Jak tam? U mnie jak zwykle masa nauki. Te szkoły nas męczą. xDD

Jak widzicie w tytule, mam do Was pytanie. A raczej do osób, które lubią Zmierzch i całą sagę. ;) Otóż jak wiecie, lubię pisać, i rozważam założenie bloga z opowiadaniem (nie scenariuszami) do Przed Świtem, czyli kontynuacji Zmierzchu. I no to pytanie: czy chcielibyście takie opowiadanie czytać? ;) Oczywiście, jeszcze bloga nie założyłam, nie wiem czy w ogóle założę, bo jestem ciekawa, czy w ogóle by Was to interesowało. :)


N: Naprawdę?
F: Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak Ty. O mało nie zginęłaś. Wszyscy prawie zginęliśmy, nie chciałem, żeby teraz było tak samo. A im więcej wiemy, tym jest niebezpieczniej..
N: Proszę Ciebie..
F: <całuje Ninę> Zastanów się.
N: Ale ja się zastanowiłam. To się nie uda.
F: Ale jak to?
N: Zostańmy przyjaciółmi, to nie ma sensu..
F: A..
N: Fabian, nie. Lubię Cię, ale.. ale to się nie uda. Nie ciągnijmy tego, to nie ma sensu. <idzie>

Na górze

A/P: I jak?
N: Co i jak?
A: Pocałowaliście się?
N: Amber?!
P: Czyli tak.
N: A Wam o co chodzi?
Al: No bo..
P: Alfie, siedź cicho!
Al: Bo co?
P: Bo naślę na Ciebie ufo.. uważaj, jestem z nimi w zmowie!
Al: Jesteś jedną z nich..
N: Dziękuję za uwagę. Ktoś mi powie o co wam chodzi?
A: Nie mogliśmy patrzeć na to jak się bawicie w kotka i myszkę..
P: Więc wymyśliliśmy..
N: Dzięki, wystarczy mi.

W salonie, wchodzi Mick

M: Cześć.. Mick.
Mi: Siema.
M: Jak tam?..
Mi: Cudownie.
M: Aha..
Mi: Czego chcesz?
M: Niczego, czemu sądzisz, że coś chcę?
Mi: Bo ze mną zerwałaś i nie chciałabys ze mną teraz rozmawiać.
M: Czemu tak uważasz?
Mi No proszę Cie, nienawidzisz mnie.
M: Nie nienawidzę Cię..
Mi: Ta jasne.
<wchodzi Jerome>
Mi: Pogadaj ze swoim chłopakiem.
J: Jakim ptakiem?
Mi: Nie udawaj palanta. Chociaż zapomniałem, Ty nim jesteś. <idzie do pokoju>
J: A temu co?
M: Nie wiem.
J: Maro, na pewno?
M: Tak..
J: Myhm.
M: A weźcie się ode mnie wszyscy odczepcie!
E: Problemy miłosne?
J: Ty to lepiej z Joy pogadaj.
E: Tzn?
J: Ty już wiesz co.
E: Nie, nie wiem co.
J: Dziewczyna za Tobą szaleje, a Ty zostawiasz na lądzie.. nieładnie.
E: Niech najpierw wydorośleje, bo czasem przypomina sześciolatkę.
V: A wy gdzie? Niedługo wybije dziesiąta, i będę chciał usłyszeć jak upada szpilka, także radzę Wam zacząć przygotowywać się do snu.
T: Oh, Victor, jeszcze trochę czasu jest, daj im swobodę!
V: A Ty się nie wtrącaj, chyba nie chcesz bym znowu Cie zwolnił?
T: Y..
V: No właśnie, Trudy. No właśnie.


Rano przy śniadaniu

N: Fabian, podasz mi pieprz?
J: O matko..
M: Co się stało?!
J: Czy Amerykanka Nina odezwała się do Władcy Prawa Fabiana?
A: Że co?
J: Ty tego nie zrozumiesz. Mój geniusz Cię przerasta.

Po szkole

N: Dobra, dzisiaj musimy to zrobić.
Al: Zdecydowanie.
P: Właśnie.
A: Ale co?
N: No.. poszukać tego telefonu. Dotknąć i zapukać. Czy co tam trzeba było zrobić.
A: Dzisiaj? Ale ja to dzisiaj chciałam pomalować paznokcie.. mam nowy lakier, szafirowy, piękny jest! W dodatku chciałam porobić sobie zdjęcia i wysłać je tacie..
P: Po co?
A: Żeby zobaczył jaka jestem cudowna.
N: Czyli rezygnujesz?
A: Nie..
P: I dobrze.
Al: To dzisiaj?
P: Tak. A w ogóle co z Jeromem? Bierze w tym udział?
Al: Jest za bardzo zapatrzony w pewną istotę o wielkiej mądrości.
N/A/P: Marę?
Al: Skąd wiedzieliście?!
P: Masz słabe szyfry.

W nocy na schodach

Al: Idziemy?
N: Tak.
P: Nino, masz naszyjnik?
N: Jasne, ale nie wiem czy się przyda..
A: Nie marudźcie.
<w salonie>
Al: <podnosi dywan>
N: <otwiera przejście>
P: Wow.
A: To.. idziemy?
N: Nie mamy wyjścia.
W: <schodzą>
A: O fuuu, ale tu brudno.
P: Tak Amber, wiemy.
Al: Śmierdzi kosmitami.
N: Nie marudźcie. Szukamy telefonu, tak?
Po dziesięciu minutach
N: Macie coś?
P: Nic..
A: Ja też.
Al: Pustka.
N: Ja też nic nie znalazłam.
P: Hej, zobaczcie! <wskazuje na podłogę>
A: O matko, co to?!
P: Nie Amber, nie mówię o tym robalu. Zobaczcie, ta deska jest inna.
N: Może to przypadek.
P: Nie jestem pewna. A jeśli to skrywka?
N: <przykłada Oko Horusa> Eh, nic się nie dzieje..
A: Patrzcie!
N: <wyjmuje telefon> Jednak miałaś rację.
A: Więc co robimy?
N: <puka w telefon>
P: Czemu nic się nie dzieje?


Wybaczcie, że takie krótkie.

niedziela, 27 listopada 2011

Scenariusz cz. 28

Hej. :) Mam nadzieję, że dzisiaj scenariusz dłuższy będzie, niż ten wczorajszy. Ale musicie mi to wybaczyć, już nie mam na nic kompletnie pomysłów. Zresztą to już 28 scenariusz, wow. ;D
Dobra, wyniki ankiety:


Wygrała odpowiedź "wszystko", na drugim miejscu romantyczne sceny (których według mnie w ogóle nie ma, nie jestem za bardzo romantyczna xDD). :D Cieszę się, że wszystko się Wam podoba. chciałam tylko wspomnieć, że blog ma ponad 5000 wyświetleń!! Okropnie się cieszę, że czyta mnie tyle osób! :)



W szkole, przerwa

Po: I co?
Mi: Co i co?
Po: Powiedziałeś im, zgadłam?
Mi: Ale co miałem powiedzieć? I tak wiedzą, że świr mnie porwał. I udają, że jest ok.
Po: Nie rób ze mnie idiotki. Powiedziałeś im, że Rufus mnie szantażuje?
Mi: Co? Nie..
Po: <przytakuje>
Mi: Słuchaj, z chęcią bym im powiedział, bo mam nerwy. Ale nie jestem taki.
Po: Ale masz powody, żeby powiedzieć.
Mi: Jakie?
Po: No.. jesteś po prostu zły.
Mi: Powiedziałem, że będę siedział cicho. Nic im nie powiem, nie martw się.  <idzie>


W domu

A: Nie Alfie..
Al: Ale czemu?
J: A o co Wam chodzi?
M: Alfie właśnie ułożył romantyczną piosenkę dla Amber w której prosi ją o pójście do kina..
J: Serio? No, śpiewaj Bieberze.
Al: <śpiewa nie do rytmu> Amber, Amber, moja gwiazdo, chodź do kina, kupię Ci popcorn ale nie za dużo, żebyś linię trzymała.. Amber Amber, aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
J: Wow. To było, wow.
Al: Nie mówcie, że nie mam pięknego głosu!
M: Nie no, Alfie, masz cudowny głos. Piękna barwa. Może zaśpiewasz w jakiejś szkolnej sztuce?
Al: Myślisz, że bym się dostał?
J: Z takim talentem na pewno Alfie.
M: Jerome, skoro jesteś takim znawcą sam coś może zaśpiewaj?
J: To nie moja działka, Maro.
A: A może jednak?
M: Amber ma rację, spróbuj.
J: Dobra. <śpiewa> Laaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaalala.
M: I.. już?
J: No zaśpiewałem.
A: Stwórzcie duet głupi i głupszy.
M: Nie obrażaj mojego chłopaka!
Al: Oczywiście ja jestem głupszy.
A: <śmieje się>
Al: Ale nie.. w sensie, że..
M: Tak tak, Alfie.
<wchodzi Nina, a chwilę potem Fabian>
F: Cześć, Nino.
N: Hej.
F: Wiem, że rano powiedziałaś, że nic nie chcesz ale widzę, że chciałaś o czymś pogadać.
N: Nie chcę o niczym gadać.
F: Na pewno?
N: Daj mi wreszcie spokój..!
F: Nie umiem zrozumieć Twojej decyzji, to takie dziwne?
N: I co, będziesz o tym rok gadał?
F: Jeśli trzeba będzie to tak.
N: Daj sobie spokój.
<podchodzi Joy>
N: Pogadaj sobie z Joy. Ja i tak jestem taka nudna.. <idzie na górę>
Jo: Yyyyyyyyyyy?
F: Co?
Jo: Co jej?
F: Nie Twoja sprawa.

Na górze w pokoju dziewczyn
<wchodzi Amber>


A: Nina? Nina! Czemu płaczesz?
N: No bo.. chciałam wiesz, z nim pogadać, a widziałam jak przytula Joy..
A: Tylko dlatego uciekłaś?
N: Ale to nie było przytulanie się, to było mega przytulanie się..
A: Nino, pogadaj z nim, chyba nie chcesz ciągnąć tego wiekami?
N: Nie chcę w ogóle tego ciągnąć.
T: <krzyczy z dołu> Gwiazdki, kolacja!


Na dole

T: A gdzie Mick?
Po: Pójdę zobaczyć. <idzie do pokoju Micka>
W pokoju
Po: Kolacja, nie idziesz? Hej, Mick?
Mi: Nie. Idź stąd!
Po: Co robisz?
Mi: <przegląda strony, na których napisane jest o elementach Ankh> Nic.
Po: Co to jest?
Mi: Musisz być taka wścibska? Przeglądam te elementy o których mówił pan walnięty.
Po: Posłuchaj, jeśli chcesz działać z Rufusem..
Mi: Nie chcę z nim działać, nie jestem takim totalnym idiotą!
Po: Ale gdybyś chciał, to wiedz, że zrobisz źle. Jeśli mu powiesz, że będziesz dla niego "pracował", on nie da Ci spokoju..
Mi: Super, po co to mówisz? Miałbym pomagać facetowi, który mnie porwał, a w dodatku jest stuprocentowym świrem? Chyba nie wyglądam na pacana?
Po: Ale wiem, jaki on jest. Zaoferuje Ci kasę czy coś, i polecisz do niego od razu. Tak jak Jerome.
Mi: Co Jerome?
Po: Donosił Rufusowi. I nie tylko on.
Mi: Skąd wiesz?
Po: Rufus ma do mnie zaufanie. Wie, że chciałabym uciec, ale tego nie zrobię. Mówi mi wszystko.
T: <wchodzi> No, potem sobie pogadacie! Do stołu! Potem Wam już nic do jedzenia nie dam. No, chodźcie gwiazdki.

Po kolacji, na górze

P: Dobra, więc o co chodzi?
N: Mamy wskazówkę. Nową, znaczy.
P: Świetnie, jaką?
N: Chyba.. aaa! Dotknij i uderz, wsłuchaj się w głos telefonu.
Al: Ale.. jakiego telefonu?
A: Telefonów w domu jest strasznie dużo.
P: A może jakiś telefon na strychu, piwnicy?
N: Hej, a może ten w tym pomieszczeniu pod dywanem?
Al: <śmieje się>
P: Ha-ha, pacanie. Chociaż faktycznie, tam może być.
A: A może to jakiś normalny telefon?
N/P: Normalny?
A: No na korytarzu na przykład..
N: Musimy sprawdzić wszystkie. Tylko co telefon mógłby powiedzieć?
P: Uciekaj przed strasznym Victorem, zbliża się ze szpilką!!
N: <śmieje się>
P: A gdzie Fabian? Zawsze był chętny do takich zagadek.
A: Patricia..
Al: Ue..
N: Nie ma go, rozstaliśmy się.
P: Aa.. sorry.
N: Idę po sok. Zaraz będę. <wychodzi>

Na dole

F: O, Nino..
N: Co?
F: Chciałem Ci tylko powiedzieć, że..
N: Nie musisz mi nic mówić.
F: Nie chciałem brać udziału w tych poszukiwaniach, bo bałem się, że..
N: Że co? Że ubrudzisz sobie bluzę? Skończ.
F: Że Ciebie stracę.


Byłby może trochę dłuższy, ale naszła mnie wena na nowy nagłówek, który mam nadzieję pod koniec grudnia się pojawi na blogu, żeby nie było, że ciągle zmieniam wygląd bloga. :D

sobota, 26 listopada 2011

Scenariusz cz. 27

Hej! Wybaczcie, że wczoraj nie wstawiłam scenariusza, ale nie miałam czasu - musiałam posprzątać cały dom, a jak już znalazłam chwilę czasu, to.. zaczęłam oglądać Przed Świtem (świetny film, polecam, według mnie najlepsza część.. i ta końcówka!), a potem Akwamarynę (chyba tak to się pisało). A potem nałogowo słuchałam tego:

Potem jeszcze napisałam jeden scenariusz z Przed Świtem, a w skrócie wyszłam z tematu HoA. xD Wybaczcie. :P
Miały dziś być wyniki ankiety, ale dodam je później lub jutro.
Przepraszam, że dziś taki krótki, chyba najkrótszy jakie dodawałam, ale nie mam kompletnie pomysłu na te scenariusze. xD


F: Zrobisz jak będziesz chciała. <wychodzi>
<wchodzi Amber>
A: I jak?
N: Amber, i nijak.
A: Ale..
N: Amber skończ. Wiem, ze chciałaś, żebyśmy byli razem. Ja przez pewien czas też. Ale jesteśmy z całkiem innych światów, nie pasujemy do siebie.
A: Nie słyszałam nic głupszego od tego. 
N: Proszę Ciebie, zrozum mnie.
A: Próbuję, ale nie mogę! Facet za Tobą szaleje, a Ty to olewasz?
N: Proszę..
A: Nie widzisz jaka jesteś ślepa? Ty też za nim szalejesz.. 
N: Ale..
A: Nie ma ale. Źle robisz, i się o tym przekonasz. Uwierz Amber Millington.
V: <Krzyczy na dole> Wybiła dziesiąta! Macie dokładnie pięć minut, a potem.. chcę usłyszeć, jak upada ta szpilka!
Sen Niny
GS: Nino, kochanie..
N: Saro..
GS: Tęsknisz za mną?
N: Nawet nie wiesz jak. Brak mi Ciebie..
GS: Ale masz przyjaciół.
N: Ale Fabian..
GS: Ten chłopiec Cie uszczęśliwia, nie zmarnuj tego. On Ci pomoże!
N: Ale ja nie chcę.. Saro..
GS: Podejmij słuszną decyzję. Kochasz go, nie rań tak siebie!
N: <budzi się>
N: Amber, wstań!
A: Cooooooo..
N: Chyba jestem idiotką.
A: Nie. Tylko czasem jesteś źle ubrana, źle uczesana.. ale idiotką nie jesteś.
N: Ja mówię o Fabianie.
A: Nie rozumiem.
N: Sara.. powiedziała mi, że on mnie uszczęśliwia.
A: Dzięki Ci, Boże! Ktoś się ze mną zgadza!  
N: Myślisz, że zachowałam się jak wariatka?
A: Nie... tak.
N: Dobra, chodźmy spać.

Pokój Victora

Mi: Proszę pana, jest 1 w nocy..
V: Trudno.
Mi: Więc co? Po co tu miałem przyjść?
V: Dobrze wiemy, że u swego ojca nie byłeś od dawna, a na pewno nie w najbliższym czasie.
Mi: I?
V: I zapewne wiesz, kto Ciebie porwał.
Mi: Rufus.
V: Chcę wiedzieć, ile wiesz Ty.
Mi: Co?! Mam być informatorem?!
V: Uspokój się, dzieciaku. Muszę wiedzieć. Mogę Cie ochronić.
Mi: Ta, jasne. Odwalcie się ode mnie.
V: Gadaj!
Mi: No ja nic nie wiem. Tylko, że szukacie jakiś elementów jakiś.
V: Nie kłam.
Mi: Nie kłamię, do cholery! Chcę zapomnieć o tym świrze. Już dzwoniłem do ojca, prawdopodobnie z tego wariatkowa mnie zabierze.
V: Idź już.

Rano w salonie

F: Czyli walka o Patricie? 
Jo: Fabi, to nie śmieszne.. 
F: No chyba jednak tak.
Jo: Daj spokój. Czuję się jak idiotka.
F: No weź. <przytula Joy>
<wchodzi Nina>
N: Fabian, mo..
F: Tak?
N: Nie nic. 
F: No mów.
N: No nic, rozumiesz?
F: Tak..
T: Chodźcie już do stołu!

Jo: Gdzie Mick?
T: Powiedział, że idzie do szkoły bo musi porozmawiać z nauczycielami o czymś tam.
Po: Z nauczy-cie-lami?
T: Tak. A co Ty Poppy smutna taka? Nic prawie nie zjadłaś.
Po: Co, nie jestem smutna. A śniadanie pyszne..
Jo: Mhn..

W drodze do szkoły

Po: Hej. 
N: Cześć..
Po: Nie chcę się wtrącać, ale słyszałam, że pokłóciłaś się z Fabianem.
N: Taa. Amber Ci powiedziała?
Po: Nie, słyszałam przed drzwi. Szłam korytarzem i słyszałam jak krzyczeliście. 
N: Aha..

środa, 23 listopada 2011

Scenariusz cz. 26

Cześć. Miało dziś scenariusza raczej nie być, ale jest. Wyszedł krótkawy, ale mam nadzieję, ze i tak się spodoba. Nie będę zanudzać. Zaraz dodam nową ankietę, a jutro wyniki starej. ;)


A: Nie mam pojęcia.
N: W sumie one wyglądają "normalnie". No tak, tamta jest bardzo zakurzona, no ale to chyba normalne, przecież była w jakimś "ukrytym" pomieszczeniu, nie wiadomo ile.
A: A może nie oto chodziło?
N: Amber, dwie apteczki jedna tajemnica. O co miałoby chodzić?
A: A.. <Nina jej przerywa>
N: Nie, nie chodzi o błyszczyk.
A: No to może je otwórz.
N: <otwiera apteczki>
A: Kurz, kurz, kurz, waciki, dziwne napisy, kurz, kurz..
N: Chwila, cofnij..
A: Kurz?
N: Nie nie, wcześniej.
A: Kurz?
N: Jeszcze wcześniej.
A: Dziwne napisy?
N: No, o to mi chodziło.
A: Zobacz, tutaj. <wskazuje na zakurzoną apteczkę>
N: <czyta>  Dotknij i uderz, wsłuchaj się,
A: To tyle?
N: Tak..
A: Dziwne.
N: Chwila, pokaż mi drugą apteczkę.
A: <daje apteczkę>
N: <czyta>w głos telefonu.
A: Okej.. dziwne.
N: Dotknij i uderz, wsłuchaj się w głos telefonu..
A: Dziwne.
N: <robi się czerwona>
A: Nino, co się stało?
N: Nic, tylko.. przypomniało mi się, jak z Fabianem myśleliśmy co te wskazówki oznaczał..
A: <przytula Ninę> Nie martw się.
<wchodzi Patricia>
P: <pokazuje bluzki> Która?
N: Patricia?
P: No wiem, że mam tak na imię, więc która?
N: Czemu się stroisz?
P: Helloł, jestem dziewczyną. Mogę dobrze wyglądać, nie?
A: Ale to do Ciebie niepodobne. Spokojnie, Amber Millington możesz powiedzieć, o co chodzi.
P: O nic.
N/A: Na pewno..
P: No o nic.
N: Jak tam sobie uważasz.
A: My i tak wiemy, że o coś chodzi.
N: Albo o kogo..
P: Upierdliwe jesteście.
N/A: Wiemy.
P: Mówię Wam, że o nic nie chodzi!
A: Oczywiście.
N: No jasne.
P: W ogóle, widziałaś Amber jak Mick nerwowo poszedł do pokoju?
N: Co? Wrócił? Rufus go wypuścił?!
P: Tak. Podczas kolacji wszedł i nawet się słowem nie odezwał.
A: Pewnie jest wściekły.
N: Nie może się dowiedzieć, o co tak naprawdę chodzi.
P: A co jeśli już wie?
A: Czyli Rufus mu powiedział..
P: Nie wiemy czy powiedział, ale pewnie tak.
N: Będzie dla niego lepiej, jeśli nie będzie wiedział o co chodzi.

Na dole, Mick wchodzi do salonu

Mi: A Ty jesteś..?
Po: Poppy. Jestem tu nowa.
Mi: Aha.
Po: A Ty?
Mi: Mick. Miło mi.
Po: Słyszałam, że byłeś u ojca.
Mi: Nie wciskaj mi tych bajeczek.
Po: Nie rozumiem?
Mi: Dobrze wiesz, jak wszyscy tutaj, że porwał mnie jakiś świr.
Po: Świr? Czy trochę aby-nie-przesadzasz?
Mi: Przesadzam? Ktoś kto porywa, jest świrem. Zwłasza Ru..
Po: Rufus.
Mi: Co? Mówił, że przedstawia się jako Rene jakiś tam..
Po: Ale bo ja no ja strzelałam bo mój wujek tak ma na imię tak, on tak się nazywa.
Mi: Kłamiesz.
Po: Posłuchaj, nie powiesz nikomu tego, jasne?
Mi: Skąd go znasz?
Po: Nie znam go!
Mi: Przed chwilą twierdziłaś inaczej.
Po: Nie chcę go znać, ale znam. On.. Bo on szantażuje moją matkę. Uratował jej życie, a przyjechałam tu dlatego, bo mi kazał. Nie chcę go słuchać. Chcę się od niego uwolnić. Błagam Ciebie, nie donoszę na Was, znaczy Twoich przyjaciół, ja nie jestem taka. Posłuchaj.. Gdy byłam mała, miałam wypadek samochodowy. W samochodzie były trzy osoby - ja, mama i tata. Mi nic się nie stało, ale gorzej było z mamą i tatą. W końcu ojciec wyszedł ze szpitala wraz ze mną, ale mamie nie dawali prawie szans na przeżycie. Szukałam świetnych lekarzy z tatą, i natrafiliśmy na Rufusa. Oczywiście, wtedy myśleliśmy, że to świetny lekarz Rene.
Mój ojciec niedawno zmarł na raka. Nie mam żadnej rodziny, a on ją szantażuje. Znaczy mnie, że jeśli nie zrobię tego, co każe, to ją zabije i będę sama.
Mi: A jaśniej? Tego co każe?
Po: Nim mój ojciec "spotkał" się z mamą, powiedział mi, że wyleczy ją, jeśli spełnię każda jego prośbę. Od lat mieszkam w internatach, bo ten świr, ten idiota, wariat każe mi szpiegować, dowiadywać się o jakiś elementach, ja sama nie mogę się w tym połapać. A ja chcę normalnie żyć.Błagam Ciebie, nie mów nic o tym.
<wchodzi Patricia>
E: O, hej.
P: Cześć..
E: Coś się stało?
P: Co?
E: Co co?
P: Co co co? Dobra, skończmy. <śmieje się>
E: Tak chyba będzie najlepiej.
<wchodzi Joy>
Jo/E: To oglądamy?
E: Co?
Jo: Raczej Ty powinieneś pytać co.
P: No, dziś taka ładna pogoda..
E: Czego tu chcesz?
Jo: Obejrzeć film z Patricią?
P: Może przyniosę nam wody?
E: Nie, to ja oglądam film z Patricią.
P: Głodna jestem, a wy nie?
Jo/E: Cicho!
Jo: Umówiłam się dziś, że razem z Patricią obejrzymy film, rozumiesz?
E: Nie, to ja się umówiłem, że dziś razem z Patricią obejrzymy film.
P: A może chipsy?
Jo: Patricio, z kim wolisz obejrzeć film?
P: Możecie się nie kłócić? Kilka dni temu byliście parą a teraz się kłócicie, nie widzicie jakie to jest bezsensu?
E: Koniec wykładu?
P: Jeśli chcecie to tak. Oglądajcie filmy sami. <idzie>
E: Patricio..
Jo: <milczy>
E: Lubisz wszystko psuć?

Pokój Niny i Amber

F: <wchodzi>
A: A Ty tu czego szukasz?
F: N..
N: Idź stąd.
F: Nino, ale daj mi dojść do słowa.
N: Fabian, to nie ma sensu.
A: To ja może wyjdę. <wychodzi>
N: Nie pasujemy do siebie, nic z tego nie będzie.
F: Ale..
N: Po co mamy udawać, że jest ok, kiedy nie jest?
F: Tylko dlatego, że się nie zgadzamy w jednej sprawie mamy wszystko kończyć?
N: Tu nie chodzi o jedną sprawę. Obiecałam Sarze.
F: Nino! Przejrzyj to w końcu na oczy, o mało nie zginęliśmy, ciągle mamy kłopoty!
N: Fabian, wyjdź stąd. To koniec. Ja już podjęłam decyzję, i jej nie zmienię.

Scenariusz cz. 25

Cześć. Jak Wam mija kolejny dzień tygodnia? Bo mi całkiem dobrze, dostałam 5 z matematyki! Jestem strasznie szczęśliwa, bo myślałam, że dostanę 3 albo 2, co dość często się zdarza. xD
Niedługo koniec ankiety, także głosujcie!!



F: Nino! Ale ja nie mam zamiaru z niczego rezygnować.
N: Ah.
F: Zrozum, że to niebezpieczne. Nie pamiętasz jak prawie zginęliśmy? Rufus nam uwierzył, nie musimy się go pozbywać, co mamy jeszcze robić?
N: Nie wiem. I nie wiem skąd mam to wiedzieć, ale Sara mnie prosiła, czy to takie trudne do zrozumienia?
F: Nino, chcesz znowu ryzykować życiem?
N: Jeśli trzeba będzie, to tak.
F: Przecież to szaleństwo.
N: Więc do siebie nie pasujemy. <idzie do pokoju>

W pokoju Amber i Niny

N: <wchodzi zapłakana>
A: Nino, co się dzieje?
N: Pokłóciłam się z Fabianem. I..
A: I..?
N: I chyba z nim zerwałam.
A: Chyba?
N: Amber, ja już mam dość.
A: Czego dość, Nino?
N: Tej całej zagadki, Rufusa,wszystkiego.
A: Ale co się stało?
N: Fabian uważa, że skoro pozbyliśmy się Rufusa nie musimy szukać tego co szukamy, cokolwiek to jest, i w ogóle..
A: A Ty? Jak uważasz?
N: Obiecałam Sarze, że znajdę to, o co mnie prosi.
A: I.. zerwałaś z nim?
N: Powiedziałam, że najwidoczniej do siebie nie pasujemy.
A: <przytula Ninę>
<wchodzi Poppy>
Po: Nino, chciałam Cię p.. Wybaczcie, że nie zapukałam. to ja.. pójdę już.
<wychodzi>
A: A tej co?
N: Nie wiem. Nie interesuje mnie to.
T: <krzyczy z dołu> Kolacja!
A: Idziemy?
N: Ja nie chcę iść.
A: Jak uważasz. <idzie>
N: Amber?
A: Tak?
N: A przyniesiesz mi coś?
A: No ba. Byle by mało kaloryczne, tak?
N: Oczywiście, to jasne, Amber.

Przy stole


Po: Jest Nina?
Jo: Nie ma. A czemu jej nie ma?
F: <patrzy na Amber>
A: Bo ona się.. źle czuła. Tak, źle się czuła.
T: Ojej, może do niej pójdę?
A: Nie, nie, już jej lepiej. Ale wolała nie schodzić.
T: No, jak uważasz.
Jo: A wcześniej dobrze się czuła..
F: <odchodzi zły od stołu>
T: Nie smakowało Ci?
F: Było pyszne.
J: A temu co?
A: Nie Twoja sprawa pacanie.
<ktoś wchodzi do domu>
T: Mick, gwiazdko!
Mi: <idzie do pokoju>
T: Pewnie jest zmęczony.
A: Na pewno..

W pokoju Micka i Fabiana

F: Mick, jak było u ojca? Opowiadaj.
Mi: Przestań. Dobrze wiesz, że u niego nie byłem, a byłem u jakiegoś świra, który mnie porwał.
F: Stary..
Mi: Nie, nie stary, rozumiesz?! O co tu do cholery chodzi?!
F: Posłuchaj..
Mi: Już wcześniej miałem dość tych waszych spisków jakiś, ale spoko, macie swoje życie. Ale teraz chcę wiedzieć, o co chodzi. Myślisz, że jestem waszym zwierzakiem?
F: Nie myślę tak. Posłuchaj, wiem, że to było.. dziwne. Co najmniej dziwne. Ale lepiej będzie, jak nie będziesz wiedział o co chodzi.
Mi: Masz mnie za pajaca? Porywa mnie jakiś świr chory na łeb, i wmawia mi, że jeśli nie złożycie jakiegoś kieliszka czy szklanki to "będzie ze mną źle". Mam prawo wiedzieć, o co chodzi.
F: Naprawdę, nie powinieneś wiedzieć, o co chodzi.
Mi: Jasne.. i tak się dowiem.

W salonie, kilka minut po kolacji
<przychodzi Fabian>

Jo: Co się stało?
F: Nic.
Jo: To dlaczego nagle wściekły poszedłeś?
F: Bo miałem taką ochotę. <idzie>
P: A temu co?
Jo: Nie mam pojęcia.
P: Zawsze miał świra.
Jo: No jasne. Słuchaj, a może.. obejrzymy dzisiaj jakiś film, jak.. "za dawnych czasów"?
P: <uśmiecha się> Chętnie. Rozumiem, że komedię romantyczną?
Jo: Oczywiście, że tak.
P: A powiedz mi.. jak Ci się układa z Eddiem?
Jo: My już nie..
P: A, przepraszam. Myślałam, że..
Jo: No to źle myślałaś. To jaki film oglądamy? <uśmiecha się>

Do pokoju Niny i Amber wchodzi Poppy

Po: Wybacz, że znowu nie pukałam.
N: Nic się nie stało.
Po: Coś się stało? Nie było Cię na kolacji?
N: Noga mnie bolała.
Po: Amber mówiła, że się źle czułaś.
N: Bo rozbolał mnie brzuch.
Po: Aha.. chciałam Ciebie przeprosić.
N: Za co?
Po: Za to, że byłam wredna.
N: Nie ma sprawy. Byłam wścibska, to moja wina.
Po: Nie Twoja, tylko..
N: Jak nie chcesz, nie musisz mówić.
Po: Jak mówiłam mam problemy ze znajomym. Grozi, że zrobi coś mojej matce.
N: Ccco? Kto to?
Po: Nie ważne.
N: On grozi Twojej matce! Nic z tym nie zrobisz?
Po: Nie moge z tym nic zrobić.
N: A co jeśli spełni swoje groźby?
Po: Nie potrzebnie Ci o tym mówiłam. <idzie>


Na dole

A: Truuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudy..
T: Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak?
A: Bo ja się zawsze zastanawiałam gdzie trzymana jest apteczka. No, jakby komuś coś się stało?
T: Ojej, a coś się komuś stało?
A: Nie, tak tylko pytam z ciekawości.
T: W szafce, tej obok obrazu.
A: Dzięki. Słuchaj, a zrobiłabyś mi kanapkę? Wybacz, że Cię proszę, ale umieram z głodu, a ja zrobiłam sobie paznokcie, no i wiesz.. Wiem, że była kolacja ale ostatnio mam taki apetyt..
T: Oh, też pytanie. Z czym chcesz?
A: Z czym chcesz. Wszystko będzie pyszne.
<Trudy idzie do kuchni, a Amber wyjmuje apteczkę i krzyczy>
A: Zaraz przyjdę! <idzie na górę i wchodzi do pokoju>
N: Amber, rozumiem, że się o mnie troszczysz, ale nie umieram, niepotrzebna mi apteczka.
A: Słuchaj, to, że Fabian nie jest ciekawy czego szukamy, nie znaczy, że ja też nie jestem ciekawa.
N: Co?
A: Nieważne. Wyjmij tą swoją z tego pomieszczenia, a ja zaraz przyjdę. Idę po kanapkę.
N: Kanapkę?
A: Nawet ja mogę być głodna!
Po kilku minutahc
N: No to co robimy?
A: No nie wiem.. Może..

EDIT: Nie wiem, czy dzisiaj (24.11) wstawię scenariusz, jeśli tak, to ok 17-18.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Scenariusz cz. 24

Heeej. Nie rozpisuję się, nie mam siły. Jak zwykle zresztą. Wybaczcie, że krótki ten scenariusz, i nudnawy.
; D


V: A Ty, Poppy, co tak stoisz?
Po: Co nie, nie, bo ja, bo ja schodzę do kuchni, bo ja, bo..
V: Idź już. Nie gap się tak.
Po: Tak, oczywiście, tak, idę, już tak. <idzie>
A: Dziwne.
V: Idźcie już do szkoły.
P: Jasne.

Na dole
Rozmowa telefoniczna

R: I co? Dowiedziałaś się czegoś?
Po: T.. nie.
R: To tak czy nie?!
Po: Nie.
R: Czy aby na pewno mówisz mi prawdę?
Po: Tak! Nic się nie dowiedziałam, chodziłam wokół jego pokoju, wokół tej grupki, nic się nie dowiedziałam!
R: Spokojnie złośnico. Jak się czegoś dowiesz, masz do mnie zadzwonić.
Po: Wiem.
R: To dobrze, że wiesz. Tylko żebyś się do tego zastosowała.
Po: Zrobię, co będziesz mi kazał.
R: I takie podejście lubię.
Po: Nie będę Ci się sprzeciwiała.
R: No mam nadzieję. Nie zapominaj, że gdyby nie ja, Twoja matka wąchała by kwiatki od spodu.
Po: Tak, oczywiście.
R: Już raz miałem z Tobą podobne akcje, mam nadzieję, że teraz będzie inaczej.
Po: A co jeśli nie?
R: To nie zobaczysz swojej matki. O ile pamiętam nie masz żadnej rodziny.
Po: Nie waż się nic jej zrobić!
R: Ależ nie mam zamiaru. No, chyba, że będziesz bardzo niegrzeczna.
Koniec rozmowy


W drodze do szkoły, Poppy idzie zapłakana

N: Co jest?
Po: Co? Nie, nic mi nie jest. Trochę się martwię..
N: Czym się martwisz?
Po: No, tym.. Bo dzisiaj, to.. no, tym sprawdzianem z.. francuskiego.
N: On jest za tydzień.
Po: Naprawdę? Uff, kamień spadł mi z serca.
N: Nie chcę być wścibska..
Po: Tak, nie nauczyłam się. Zapomniałam i teraz mi się przypomniało, ale najwyżej się pomyliłam.
N: Nie chcę być wścibska, ale na pewno oto chodzi?
Po: Tak.. <po chwili> Nie. Tak naprawdę nie oto chodzi.
N: Więc o co?
Po: Nieważne.
N: Słuchaj, wiem, jak się czujesz. Też niedawno tu przyjechałam i nie miałam się do kogo odezwać.
Po: Problemy ze.. znajomym.
N: Znajomym? Sprawy sercowe?
Po: Nie. Nie wtrącaj się, nie powinno Cię to obchodzić.
N: Jasne, wybacz.

Po szkole

T: Alfie..!
A: Alfie, żyjesz?!
J: Kto potrafi podskoczyć dziesięć razy na jednej nodze i upaść na nos? ALFIE.
M: Ale żeby na nos..
Al: No weźcie.. Żyję! To najważniejsze, nie?
T: Ty to lepiej usiądź. Pójdę po apteczkę. <idzie>
J/A/M: <śmieją się>
T: <zatrzymuję się> No i.. Nie skacz już.
Al: Nie nazwiesz mnie gwiazdką?
T: Dobrze, zakrwawiona gwiazdko. <idzie>
Obok, do salonu wchodzi Nina
N: I jak?
F: Co i jak?
N: No i jak wyglądam.
F: Ślicznie.
N: Mówisz tak, bo tak naprawdę wyglądam czy dlatego, że wyglądam okropnie i nie chcesz sprawić mi przykrości?
F: Mówię tak, bo uważam, że wyglądasz prześlicznie. Chociaż, Ty zawsze wyglądasz ślicznie.
N: Ślicznie? Nie żartuj.
F: Czy kiedykolwiek Cię okłamałem?
N: Nie.
F: No więc właśnie. <całuje Ninę>
<wchodzi Poppy>
F: Co o niej uważasz?
N: Wydaje się miła, ale dzisiaj coś była nie w sosie.
F: Co masz na myśli?
N: Była zapłakana, w drodze do szkoły.
F: Czemu?
N: "Próbowałam" się dowiedzieć.
F: I co?
N: Najpierw coś powiedziała, że boi się tego sprawdzianu.
F: Ale on jest za tydzień.
N: No właśnie. Powiedziałam jej to, a ona na mnie naskoczyła, że ma problemy ze znajomym. Spytałam, czy to problemy sercowe, czy coś, a ona żebym się nie wtrącała.
F: Dziwne.
<wbiega Trudy>
T: Zakrwawiona gwiazdko, mam apteczkę!
N: Apteczkę? A co się stało?
T: Alfie rozwalił sobie nos. Co się z tym chłopakiem dzieje!
J: Zobaczył ufo i mu odbija.
T: To bardzo prawdopodobne. No, pokaż, co tam z tym nosem. Masz, przyłóż chusteczkę.
F: Alfie, Alfie, Alfie..
N: Apteczka..
F: Co apteczka?
N: Apteczka!
F: Ale jaka apteczka?
N: Apteczka ze wskazówki. Dwie apteczki jedna tajemnica.
F: I co?
N: Jak to i co?
F: Pozbyliśmy się Rufusa, czego mamy teraz szukać? To nie ma sensu.
N: Jak uważasz, ale Sara mnie oto prosiła.
F: Nino, daj już sobie z tym spokój.
N: Mówiłeś, że nigdy nie zrezygnujesz z Sary, zagadki i ze mnie. Chyba zmieniłeś zdanie.

Scenariusz cz. 23


Cześć! Wybaczcie, że tak późno dodaję scenariusz, ale dopiero skończyłam lekcję. No dobra, nie zanudzam.



Pokój Amber i Niny
<wchodzi Fabian, Alfie i Patricia>

N: Tak wcześnie?
Al: Pogadamy jeszcze o ufo.
A: To gadajcie, ja idę spać. Dobranoc.
F: Amber..
A: Jest 23:20, a on ma być o północy. Co, mamy śpiewać na karaoke?
N: Bez przesady.
Al: Przyniosłem notatnik. Wymyślimy piosenkę o ufo, zaśpiewamy, ufo się o nas dowie, kosmici tu przyjadą..
F: A Ty się aby ich nie boisz?
Al: Co to za różnica?! Wiesz jak super będzie ich zobaczyć?
F: Wyobrażam sobie.
P: Cudownie.

Pół godziny później

N: Dobra, to idziemy?
F: Tak.
N: Masz, wiesz co?
F: Tak.
A: Co masz co wiesz, że to masz?
F: Co?
A: To chyba nie ma sensu..
P: No właśnie, blondynko.
F: A chodzi o Oko Horusa. Fałszywkę.
A: Aaaaa...
Al: A my co mamy robić?
F: Będziemy stali obok.
P: Musimy?
F: Tak.

Za chwilę w pokoju Victora

V: Już?
N: Tak.
V: Przemyśleliście to, tak?
A: Nie.
F: Tak!
N: Tak. Amber, tak.
A: No ale..
P: Amber...
V: Tak więc, ruszajmy.

Na dole
<drzwi otwierają się>

R: Ojej, nie musieliście robić takiego zbiegowiska. Jest mi bardzo miło.
V: Eh..
R: Co mówiłeś? Tak w kącie stanąłeś, zawsze byłeś odważny. Boisz się, że przegrasz?
V: Już przegrałem.
R: Wreszcie to zrozumiałeś.
V: Tak. Przyznaję to, Rufusie. Wygrałeś.
R: Brawo. Jednak jesteś mądrzejszy niż myślałem.
V: Skończ.
R: Macie to, czego chciałem?
N: Tttak.
R: Dawać mi Oko Horusa.
F: <wyjmuje Oko>
R: Nareszcie.. tyle na tą chwilę czekałem. O ile, nie chcecie mnie wkręcić.
N: Z chęcią byśmy tak zrobili, ale nie mamy żadnego planu.
R: Bardzo ładnie.
V: Chodźmy.
R: W końcu gadasz z sensem.

W piwnicy

R: Dawaj eliksir i kielich Ankh.
V: <daje eliksir wraz z kielichem>
R: Coś mi tu śmierdzi.
A: To pewnie kurz.
P: Amber!
R: Nie, durna blondynko. Jesteście zbyt mili.
F: Nic nie knujemy. Bo co mielibyśmy to robić?
R: Nie wiem. I mnie to nie interesuje.
F: Chcemy to już zakończyć.
R: Ale jeśli znów coś uknuliście, to pamiętajcie, że nie poddam się. Zmumifikuję Was i nie żartuje. <wyjmuje Oko Horusa>
V: <wylewa kroplę eliksiru na Oko>
R: <wyrywa Oko Horusa i wrzuca je do kielicha, po czym wlewa tam eliksir>
R: Przykro mi.
V: Czemu Ci przykro?
R: Że przegrałeś.
V: Skończ, Rufusie. Dobrze wiedziałeś, że przegram.
R: Tak tak, wiedziałem.
V: Zawsze chciałeś tylko jednego, nie zważając na uczucia innych.
R: Bo zawsze chciałem dostać tego, czego chcę. Teraz to będę miał. Nieśmiertelność. Ty nigdy tego słowa nie pojąłeś. Chciałeś być taki, jak Twój ojciec.
V: Nie chciałem być jak on.
R: Nie oszukujmy się. Był dla Ciebie podły. Nienawidził Cię, a Ty.. chciałeś być dla innych taki, jaki on był dla Ciebie. Nie miałeś nigdy przyjaciół.
V: A Eryk, a Daphne?
R: Uważasz ich za przyjaciół? Są w stowarzyszeniu, bardzo głupim stowarzyszeniu, i to tyle. A teraz, jeśli pozwolisz, napiję się drinka. <pije z kielicha>
V: <milczy>
R: W końcu.. <rzuca Oko Ninie> Trzymaj je sobie. Jeśli pozwolicie, pójdę do domu. Zmęczony jestem, a mam tyle do zrobienia. Chociaż teraz mam na to całe życie. Jutro popołudniu spodziewajcie się swojego kolegi.
V: Czemu popołudniu?
R: Bo mi się tak podoba. Chyba, że go nie chcecie. <idzie>
V: On ma rację.
P: Z czym rację?
V: Z tym, że byłem wredny bo uważałem, że taki powinienem być. Mój ojciec nigdy mnie nie kochał. Uważał mnie za problem, robił ze mnie szpiega. Chciałem mieć dzieciństwo, ale ten człowiek mi je odebrał. Sądziłem, że będę dla innych taki jak on. <chwilę milczy i idzie>
N: Czy tylko dla mnie Rufus się tym w ogóle nie przejął?
A: No właśnie, to dziwne.
Al: Nie będę nic sugerować, ale on się chyba domyślił. Nic go to nie zainteresowało.
F: Miejmy nadzieję, że się nabrał.
N: Chodźmy już. Nie ma co tu siedzieć.
A: Dobrze.

Rano przy śniadaniu

Al: Naleśnikowy potwór!!
J: Alfie, uważaj, bo zje Ci Twój mózg. Chwila.. to Ty masz mózg?
Al: Wyobraź sobie, że mam. Większy od Twojego.
J: Ahahahaha. W snach. Jestem od Ciebie miliard razy inteligentniejszy.
Al: Oh, czy aby na pewno?
J: 1+5x2? Ile to?
Al: Oczywiście, że 12!
M: 12?
Al: No tak.
M: Alfie, to jest 11. Kolejność wykonywania działań. Jak Ty przeszedłeś rok temu do kolejnej klasy?
Al: A.. 2+2x2? No, panie mądry?
J: 6, panie głupi.
Al: Ha! 8!
M: Alfie.. to 6.
T: Alfie, może skończ już jeść i się troszkę poucz.
Al: Nawet Ty przeciwko mnie jesteś?
T: Ja tylko popieram słuszną stronę.
V: <wchodzi> Nina, Amber, Patricia, Fabian i Alfie. Do mnie.

Po chwili

V: Jak uważacie, udało się?
N: Myślimy, przynajmniej ja, że tak.
<Poppy przechodzi koło pokoju Victora, zatrzymuje się na korytarzu>
V: A co jeśli nie?
F: Trzymajmy się wersji, że się nabrał.
V: Ale istnieje opcja, że nam nie uwierzył.
F: Tak, ale trzymajmy się opcji, że się nabrał i zniknął raz na zawsze.

niedziela, 20 listopada 2011

Scenariusz cz. 22


Dzieeeeeeeeeeeeeeeeeń dobry! Dobra, może po prostu cześć. :D No i niedziela.. Jutro szkoła, eh. Komu chce się do niej łazić. >.< Kurcze, czemu ja zawsze gadam bezsensu? ;x

Chcę powiedzieć jeszcze pare słów do Natalie, której komentarz musiałam niestety w poprzednim poście usunąć, jako, że tutaj również nie można reklamować innych blogów. Co do tamtych scenariuszy, to one są wymyślone przez Kingę, takie fan fiction.

Tadam!


MS: No nie wiem..
V: A jeśli to się uda?
MS: Mam mieszane uczucia.
V: Spróbujmy. Zawołam ich tu.
MS: Jak uważasz.
V: <krzyczy> Nina, Amber, Patricia, Fabian i Alfie, do mnie!
Po chwili
N: Tak?
V: Przemyślałem to co mówiliście, i..
A: I?
V: Dobrze, ale chcę poznać dokładniej Wasz plan.
F: Rufus chce wypić eliksir z kielicha, tak?
V: Tak.
F: Więc wypije. Damy mu Oko Horusa, a on uwierzy.
V: A skąd Wy wiecie o Oku Horusa?
A: Wiemy dużo, dużo więcej.
V: A tamto Oko, było prawdziwe, panno Nino?
N: Ee, Ja, ja nie wiem, bo.. Bo ja takie już dostałam. Nie wiem czy jest fałszywe czy prawdziwe.
V: Na pewno.
P: Rufus będzie tutaj o północy.
Al: Chodźmy już, zaraz będzie kolacja.
T: <krzyczy z dołu> Dzieci, chodźcie!
Al: Mówiłem?

Chwilę potem na dole

A: Kolacja?
T: Za chwilkę. Zobaczcie, to jest Poppy!
Po(ppy): Hej! Jestem Poppy.
A: Heeejj <szeptem do Niny> Kto to jest?
T: Poppy będzie tutaj z Wami mieszkała.
P: Cześć.
A: Ale gdzie się pomieścimy?
T: Poppy będzie w pokoju z Joy. No, ja idę szykować kolację, gwiazdki! <idzie do kuchni>
Po: No to.. cześć. Jeszcze raz.
A: Fajna torebka.
Po: Dzięki.
A: Gdzie kupiłaś?
Po: Nie mam pojęcia. Jest okropnie stara.
N: A skąd przyjechałaś?
Po: Ze Stanów.
N: Serio? To tak jak ja!
Po: <uśmiecha się>
T: Gwiazdki! Chodźcie!
N: Szybka jest.
<wszyscy idą>
Po: <idzie na górę>
N: Nie idziesz?
Po: Zaraz przyjdę. Odłożę torebkę.
N: Jasne.

Na górze, już w pokoju
Rozmowa przez telefon

R: I co? Dojechałaś?
Po: Tak, właśnie weszłam do pokoju.
R: Wiesz co masz zrobić?
Po: Tak.
R: Dowiedz się, co kombinują. Chyba wiesz, jaki jestem, gdy się wściekam.
Po: Tak, ale.. ja nie mam zamiaru ich szpiegować.
R: Jak to nie masz? Zapomniałaś, że uratowałem Twoją matkę?
Po: <łzy spływają po policzkach> Nie..
R: Więc rób, co Ci karzę.
Po: Oczywiście.

Koniec rozmowy

Na dole

<po chwili wchodzi Poppy>
T: Czekaj gwiazdko, przyniosę Ci krzesło. <po chwili przynosi krzesło>
M: Więc.. Czemu tu przyjechałaś?
Po: Zzzawsze chciałam mmieszkać w domu z interrrnatem.
J: Boisz się nas?
Po: Nie, nno co Ty..
F: Chyba jednak.
Po: Jestem zmęczona po podróży, to tyle.
N: Wiem co czujesz, ze Stanów trochę się tutaj jedzie.
Po: Dokładnie. Mogłabym przeczytać jakieś dwie książki.
N: <śmieje się>


Po kolacji

Al: <wylewa sok na gazetę Amber>
A: Alfie!!
Al: No co?
A: Zalałeś artykuł, który czytałam, no zobacz!
Al: Jeny, to nie koniec świata.
A: A dla mnie tak!
Al: Czemu Ty zawsze jesteś taka Amber?
A: A Ty taki Alfie?
J: Cudowna rozmowa.
A: Cicho bądź!
J: Nie lubię być cicho.
Al/A: Niemożliwy.
J: Jaka zgodność zdań.
M: Przepraszam za niego, ma manię wymądrzania się.
J: Wcale, że nie.
M: Wcale, że tak.
J: Wcale, że nie. <całuje Marę>

P: Więc.. co uważasz o domu?
Po: Bardzo fajny. Ma klimat. <uśmiecha się>
N: A widziałaś już Victora?
Po: Nie, ale słyszałam, że jest "przyjemniaczkiem".
N: Nie zdziw się, kiedy będzie gadał coś w stylu "chcę usłyszeć, jak upada ta szpilka".
Po: O rany, on tak gada? <śmieje się>
N: No, i to swoim popisowym głosem.
Po: Niezły ubaw pewnie.
P: To ja nie przeszkadzam Wam w rozmowie.
N: Patricia, nie przeszkadzasz.
P: <patrzy na Eddiego>
N: Aaaaa...

E: Patricia, sorry.
P: Za co?
E: Za to, że byłem taki.. wredny.
P: Nie byłeś. To ja mam w zwyczaju być wredną dziewczyną i jędzą.
E: Ja Cię nie znam od takiej strony.
P: Chyba tylko Ty.
E: Czemu mają Ciebie za jędzę?
P: Bo nią jestem. <śmieje się>
E: To czemu ja tak nie uważam?
P: Bo mnie nie znasz.
E: Ty mnie tak samo, a jednak ze mną rozmawiasz. Jak się mnie pozna jestem nie do zniesienia.
P: <uśmiecha się>
E: A może obejrzymy jutro jakiś film?
P: <jąka się> Sspokko.

Kilka godzin później, pokój Poppy i Joy
Rozmowa smsowa

R: Czego się dowiedziałaś?
Po: Słyszałam, że Victor będzie brał w tym udział.
R: Tylko tyle?!
Po: Nie. Victor mówił, że się podda.
R: To mięczak. Zawsze wiedziałem, że wygram.


Wybaczcie, że taki krótki ;<

sobota, 19 listopada 2011

Scenariusz cz. 21 + Wyniki ankiety + Wkrótce nowa postać


Cześć, po raz drugi. Jak Wam mija dzień? Bo mi nawet dobrze. Mam mało zadane, ale i tak muszę się uczyć, a ja tego nie cierpię. Nie znam osoby, która lubi się uczyć. xd

No dobra, zacznijmy od ankiet. Dodałam nową, a tutaj wyniki poprzedniej. :)


Okej, trochę wyniki mnie "zadziwiły", o ile to odpowiednie słowo. ; D Wygrał bezkonkurencyjnie Fabian, a na drugim miejscu Nina. Wezmę sobie Wasze rady do serca, chociaż uważam, że to oni są głównymi bohaterami i jest ich najwięcej, ale może się mylę. ; P

"Wkrótce nowa postać" jak mogliście wyczytać w tytule. Zgodnie z Waszymi prośbami postaram się dodać wkrótce nową postać, Poppy. :D

Mój ukochany tekst  - już Was nie zanudzam, tutaj scenariusz. Uważam, że wychodzą mi coraz gorzej, wypaliłam się już chyba w pisaniu. : (



F: Jaki pomysł?
N: Słuchajcie, nam Rufus nigdy nie uwierzy.
A: To ten pomysł?
N: To raczej wstęp pomysłu. Więc słuchajcie. Rufus nam nie uwierzy, ale komuś innemu na pewno tak.
P: Komu?
N: Victorowi.
F: Przecież Victor chce, żeby Rufus zginął, i tak nagle powie "okej, zostaniesz nieśmiertelny"?
Al: To bezsensu.
N: Bo nie dajecie mi dojść do słowa.
A: No to mów.
N: Fakt, to może będzie dziwne, ale to byli przyjaciele, Victor może powiedzieć coś w stylu, że ma tego wszystkiego dość, i da Rufusowi wygrać.
P: Nino, nie wiem, czy to się uda. Rufus wie, że Victor się nie podda.
N: Skąd wiecie?
F: Bo to się widzi. Rufus się na to nie nabierze.
N: Spróbujmy. Rufus widzi, że Victor jest coraz słabszy. 
P: Nawet jeśli..
N: A mamy lepszy plan?
A: Sibuna?
W: Sibuna. 
<Nina i Amber idą do pokoju>

A: Też się martwisz?
N: Amber, to chyba oczywiste, że tak. 
A: Będzie dobrze. 
N: Oby. 
<Fabian przechodzi obok drzwi>
A: A jak z Fabianem?
N: Nijak.. 
A: Jak to?
N: Nie mamy chwili dla siebie. Myślałam, że wczoraj na dyskotece pogadamy, spędzimy miło czas. Ale zawsze to samo.
A: Takie życie, kochana. 
N: Nie mam zamiaru udawać i mówić mu, że jest okej. Niby jesteśmy razem, a ja się czuję, jakbyśmy byli przyjaciółmi. 
A: Serio?

Na dole

Jo: Eddie? Możesz na słówko?
E: Co? Od razu Ci mówię, oszczędź sobie bajeczki, że ten dom jest dziwny, nienormalny. 
Jo: Nie chce tak mówić. Chcę Ci powiedzieć, że zależy mi na Tobie, i nie wiem, co zrobić, żebyś mi uwierzył
E: Joy, po co mi to mówisz? 
Jo: Żebyś to wiedział.
E: Mówiłem Ci coś, jak wyrośniesz z bajek daj mi znać. Nie mam ochoty gadać z kimś kto gada jak pięciolatek.
Jo: <idzie>
<podchodzi Patricia>
P: A tej co? Nieważne. Eddie, chciałam Cię.. Przeprosić za to wcześniej.
E: Daj spokój, jestem przyzwyczajony, że jestem nielubiany i olewany.
P: Nie rozumiem.
E: Wiesz dlaczego tu przyjechałem?
P: Dlaczego?
E: Miałem problemy w starej szkole. I tu nie chodzi o naukę, czy coś w tym stylu. Byłem na każdym kroku zlewany, a odzywałem się tylko do nauczycieli.
P: Ale czemu? 
E: Długa historia. Nie warto o tym gadać.
P: Jasne, jak chcesz.. Ale jak coś, ze mną możesz porozmawiać.

Pokój Amber i Niny

F: Dobra, więc co robimy?
N: No, chyba musimy do niego zadzwonić.
Al: Rufusa?
<wchodzi Patricia>
A: Czy ja widzę minę Patrici numer 21 z kategorii zakochana?!
F/N: Co?
Al: Ufo!
P: Amber, daj spokój. To jak? Dzwonimy?
N: Tak. Patricio, daj mi jego numer. Ja.. Zadzwonię.
F: Jesteś pewna?
N: Nie mamy wyboru.
P: <pokazuje numer telefonu Ninie>
N: <dzwoni> 
Rozmowa
N: Halo?
R: Kogo moje uszy słyszą.
N: Mnie.
R: Tak, panno Nino, słucham?
N: Będziesz miał tego, co chcesz. 
R: No, bardzo grzeczne z Was dzieci. Dziś o północy. Rozumiesz?
N: Tak.
R: A jeśli znów mnie chcecie oszukać, to słono za to zapłacicie.
N: Nie mamy zamiaru Ciebie oszukiwać.
R: A przeszliśmy na ty?
N: A co za różnica?
R: Jakaś nierozmowna jesteś. Szkoda.
N: <rozłącza się>

N: Dziś o północy.
A: Czyli ten numer z Victorem?
F: Tak.
P: A on o tym w ogóle wie?
N: Nie, i to problem.
A: I co mamy tak jak gdyby nigdy nic mu powiedzieć o naszym planie?
N: Amber, a mamy jakiś wybór?
F: Chodźcie.
W: <wychodzą>

Na dole

J: Maro, nie zamartwiaj się.
M: Jerome, jak mam się nie zamartwiać? 
J: Będzie dobrze, obiecuję Ci to!
M: Daj mi spokój. 
J: To Ty daj sobie spokój. 
M: Z czym?
J: Z braniem winy na siebie.
M: Ale to moja wina..
J: Ty nic nie zrobiłaś.
M: Ja.. <idzie>

Na schodach

M: Muszę Wam coś powiedzieć.
N: A możesz potem?
M: Nie.
A: Jasne, pożyczę Ci błyszczyk.
M: Amber..
F: No mów.
M: To przeze mnie Mick został porwany.
N: Jak to przez Ciebie?
M: Ten facet.. Ja go widziałam gdy szliśmy na tą dyskotekę. Spytał się mnie, gdzie jest Mick, mówił, że go szuka. <płacze>
F: Powiedziałaś mu?!
M: Tak, ale.. Ale ja nie wiedziałam. Boże, jaką jestem idiotką.
A: Spokojnie Maro.
N: Nie martw się, będzie dobrze. 

W pokoju Victora

V: Czego chcecie?
N: Bo my..
F: Wiemy, że Rufus porwał Micka.
V: I co w związku z tym?
F: Co? Nie zamierza pan nic zrobić?!
V: Wy wiecie o kim mówicie? O Rufusie Zeno. Też nie zadowala mnie fakt, że porwał Micka.
A: I będzie tu pan siedział i grał w karty?! Jak pan może!
N: A co jak powiemy, że mamy pomysł?
V: Co za pomysł? Zamknąć go w klatce?
F: Niech pan nie żartuje. Wiemy czego chce Rufus. Stać się nieśmiertelnym. Nam już w nic nie uwierzy, ale panu tak.
V: Mnie? Co Wy knujecie?
N: Chcemy tylko pomóc Mickowi. Jeśli pan chce, żeby uczeń zginął, sami coś wymyślimy. Ale jego ojciec będzie niezadowolony z tej całej sytuacji. Wściekły raczej.
V: Idźcie stąd. Działajcie sami. 
W: <wychodzą>

Na dole

A: Nie wierzę, jest aż taki głupi?
F: Bez niego nam się nie uda.
Al: Która godzina?
P: 18:12
N: Nic nie wymyślimy.. Musimy go przekonać. 
P: Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale on nam się przyda.

W pokoju Victora, rozmowa Victora i Eryka

MS: To ten ich plan?
V: Tak.
MS: Co zrobisz?
V: Jeśli to ma pomóc pozbyć się jego, wydaje mi się, że mogę to zrobić.




I jak? :D Komentujcie. ;)

Scenariusz cz. 20

Heeeej!! Wybaczcie mi, że nie wstawiłam wczoraj scenariusza, ale nie miałam kompletnie czasu. Starałam się dokończyć dzisiejszy scenariusz szybko, żebyście już nie czekali. ; DD Nie zanudzam, bo jednym okiem ciągle śpię, więc scenariusz cz. 20, a popołudniu, mam nadzieję, cz. 21, i wyniki ankiety. ;))



R: No co jest? Dajcie spokój, innym razem potańczycie.

Po chwili ciszy przychodzi pani Andrews i pan Sweet

MA: A co tu tak cicho?
R: No właśnie nie wiem.
MA: Rufus Zeno!
R: Też się cieszę, że Cię widzę.
MA: Opuść ten budynek, w tej chwili!
R: Już? No weź, przetańczę chociaż jedną piosenkę. Z ulubioną grupkę osób które lubią oszukiwać.
MS: Rufusie, nie przy młodzieży.
R: Ale czemu?
MA: Wynoś się stąd!
R: Dobrze, dobrze. Już idę. Ale jeżeli chcecie odzyskać swojego kolegę radzę Wam się ze mną prędzej czy później skontaktować i zrobić to, co każę.
N: Jaki.. kolega?
R: Nie wiem.. Jak groziłem mu nożem nie był w stanie powiedzieć swojego imienia. Meck? Mlick?
F: Mick..
R: Tak, właśnie.
A: Oddawaj Micka!
R: Zabawni jesteście. Wasz wybór czy Wasz kolega do Was wróci. <odchodzi>
N: Co teraz?
R: Aha, i nie radzę Wam mnie oszukiwać. Nie dam się wykiwać jakimś bachorom.
MS: Rufusie, oddaj Micka!
R: Ha, żartujesz.
MA: Rufusie, nic Ci to nie da, oddaj nam chłopaka.
R: Ale czemu?
MS: To nie jest zabawne Rufusie.
R: Myślałem, że Wam się spodoba. Lubicie być przecież zabawni i robić żarty innym, przynajmniej niektórzy.
<przychodzi Victor>
R: Ooo! Któż przyszedł, Victor! No, czekałem na Ciebie. Bez Ciebie nie ma imprery. Chociaż imprezy nie ma w ogóle.
V: Czego tu chcesz?
R: Spróbować swoich sił w tańcu.
V: Przestań Zeno. To nie śmieszne. Wynoś się stąd.
R: Alez oczywiście. Będę profesjonalny. <daje swoją wizytówkę> Jesli chcecie go odzyskać, zrobicie to, co Wam karzę. Macie czas do jutra wieczór. <idzie>
V: Co się tak gapicie? <puszcza muzyke> Tańczyć.
MA: Victorze, chodź na słówko. <idzie wraz z Victorem i Erykiem>

MS: Co teraz zrobimy?
V: Jak to co? Nie możemy go się bać.
MA: Victorze! On ma Micka!
V: Co?
MS: Porwał Micka..
V: Porwał?
MS: Porwał.
MA: Nie możemy tu siedzieć. Musimy go odzyskać. To Rufus, jest nieobliczalny.
V: Obawiam się, że jest na tyle przygotowany, że nie da się wykiwać.
MS: Musimy coś wymyśleć!
MA: A te dzieci?
V: Dzieci? Sama twierdziłaś, że..
MA: Wiem. Ale tu chodzi o ich kolegę.
MS: Nie wiem..
MA: A macie lepszy pomysł?
V: Póki co, to chyba nie.

W sali

<Joy podchodzi do Fabiana>
F: Joy, zanim coś powiesz..
Jo: Nie! Nie przerywaj mi. Miałam dość tego czegoś, co pojawiło się na ścianie. Potem wasze potajemne spotkania grupami, a teraz to. Czy ktoś mi powie, co tu się dzieje? Rufus nie wiedział, że eliksikr jest fałszywy.
E: <podchodzi> Co za eliksir?
F: Eddie, możesz na chwilę iść?
E: Jasne, a wy się bawcie w te swoje sekreciki. Joy, jak przestaniesz się bawić to daj mi znać. <idzie>
Jo: Świetnie. Powiesz mi o co chodzi?
F: Lepiej, żebyś nie wiedziała.

M: A Ty wiesz o co chodzi?
J: Nie mam pojęcia..
M: <łzy spływają jej po policzkach> Jak on mógł, kimkolwiek jest porwać Micka..
J: <przytula Marę> Będzie dobrze. Obiecuję.

<wchodzi Victor>

V: Koniec imprezy. Do domu.
Al: Już? Nie zatańczyłem mojego popisowego tańca..
V: Zatańczysz sobie w domu, no idziemy! Nie stójcie jak kołki!
P: <do siebie> A co nam zrobisz?
V: Bo pogadamy inaczej, Patricio.


Rano przy śniadaniu

T: Gwiazdki, co tak milczycie?
A: Nie wyspaliśmy się po dyskotece.
T: Aaa, rozumiem. Pusto tu jakoś. Dobrze, że Mick niedługo wraca.
M: Wraca?!
T: Tak. Victor powiedział mi, że ojciec go wczoraj zabrał bo się stęsknił, a przejeżdżał niedaleko.
N: <szepcze do Fabiana> Ojciec czy Rufus?

W drodze do szkoły

P: <rozmawia przez telefon i potrąca Eddiego>
E: Sorry.
P: Patrz jak łazisz!
E: No sorry.
P: Dobra, to ja przesadzam. Jestem zła przez tą wczorajszą ak.. Wczorajsze zakończenie dyskoteki. Nie było pożegnalnej piosenki, nic..
E: Sorry, ale kiepsko kłamiesz.
P: <śmieje się> Wiem.
E: Też jestem zły, to całe zamieszanie, Joy.. W ogóle, kto to ten gostek?
P: Gostek? Jaki gostek?
E: Ten co wparował w środku imprezki?
P: Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy.
E: Ta, jasne. <idzie>
P: Czekaj!..

Po szkole

Al: Co teraz zrobimy?
A: Ciekawe, co Rufus mu zrobi..
N: No własnie, NIC Amber, oby nic..
F: Musimy mieć plan.
P: Ale Rufus wie, że go oszukaliśmy. Nie wiem skąd, no ale wie. Będzie przygotowany na podobne numery.
N: Dlatego musimy wymyślić coś lepszego.
A: Nie mamy czasu na rozmyślanie.
F: Mamy czas do dzisiaj wieczór. Nic nie wymyślimy.
N: A może? Mam pomysł.

czwartek, 17 listopada 2011

"Zapowiedź" scenariusza cz. 20

Hej! Jak tam? :) Ja niedawno wróciłam od koleżanki i.. nudzę się. Okej, pewnie może Was zdziwić tytuł. "Jaka zapowiedź?". Tak na prawdę nie napisałam scenariusza, mam pomysł ale brak czasu. Dopiero przyszłam i biorę się za robienie pracy z polskiego. Mam malutki kawałeczek jednak scenariusza, i postanowiłam go dodać, aby nie było tu pusto, i żebyście wiedzieli, czego mniej więcej możecie się spodziewać. Jeśli mi się uda, część dodam jutro wieczorem. :)


R: No co jest? Dajcie spokój, innym razem potańczycie.

Po chwili ciszy przychodzi pani Andrews i pan Sweet

MA: A co tu tak cicho?
R: No właśnie nie wiem.
MA: Rufus Zeno!
R: Też się cieszę, że Cię widzę.
MA: Opuść ten budynek, w tej chwili!
R: Już? No weź, przetańczę chociaż jedną piosenkę. Z ulubioną grupkę osób które lubią oszukiwać.
MS: Rufusie, nie przy młodzieży.
R: Ale czemu?
MA: Wynoś się stąd!
R: Dobrze, dobrze. Już idę. Ale jeżeli chcecie odzyskać swojego kolegę radzę Wam się ze mną prędzej czy później skontaktować i zrobić to, co karzę.
N: Jaki.. kolega?
R: Nie wiem.. Jak groziłem mu nożem nie był w stanie powiedzieć swojego imienia. Meck? Mlick?
F: Mick..
R: Tak, właśnie.
A: Oddawaj Micka!
R: Zabawni jesteście. Wasz wybór czy Wasz kolega do Was wróci. <odchodzi>
N: Co teraz?
R: Aha, i nie radzę Wam mnie oszukiwać. Nie dam się wykiwać jakimś bachorom.

środa, 16 listopada 2011

Scenariusz cz. 19 + Wyniki ankiety


Hej! Jak tam? Ja jestem okropnie zmęczona. Za dużo nauki w tych nieszczęsnych szkołach. xD Jak widać dodałam nową ankietę, możecie juz głosować. Tutaj wyniki starej. ;)



Ogromnie się cieszę, że większość zagłosowała na pierwszą opcję! To serio super uczucie, kiedy czyjaś praca się podoba większości osób. :) Cieszę się, że moja praca nie idzie na marne. ;)


Ale już Was nie zanudzam (znowu), część 19 scenariusza:


F: Pewnie mój wujek.
E: Twój wujek?
Al: Jego wujek kręci z Trudy..
E: Nieźle.
J: Dobra, ja idę, bo zaraz wszystko zjem. Zresztą chyba grają niezły kawałek.
F: To my też już pójdziemy.
<chłopcy idą na salę>

Na sali

F: Zatańczymy?
N: Jasne.
<Fabian i Nina tańczą>
N: Fajny kawałek, nie?
F: Tak. Świetny jest.
N: Ta.. Ciekawe co jeszcze zagrają. W Ameryce, znaczy w mojej starej szkole grali jakieś disco polo.
F: Serio? <śmieje się>
N: No serio. Wszyscy śmialiśmy się z tego.
F: Niezłe imprezy szkolne mieliście. <śmieje się>

M: <siedzi na ławce, podchodzi Jerome>
M: Już wszystko zjadłeś? <śmieje się>
J: Wszystko nie. Zostawiłem na później.
M: Uważaj, bo ktoś jeszcze coś Ci zje.
J: Raczej wątpię. <śmieje się>
Po chwili ciszy
J/M: A moze.. <śmieją się>
M: Mów pierwszy. <uśmiecha się>
J: A może zatańczymy?
M: Z chęcią.

Jo: Eddie?
E: Tak?
Jo: Słuchaj, wiem, że w ostatnich dniach pewnie wziąłeś mnie za idiotkę, ale ja taka nie jestem. I chcę żebyś wiedział, że Ciebie lubię.
E: Też Ciebie lubię.
Jo: Naprawdę nie chcę żebyś mnie wziął za dziwną, po prostu..
E: Nieważne. <całuje Joy>

N: Zobacz! <wskazuje na Joy i Eddie'go>
F: Słuchaj, Nino..
N: Tak?
F: Wiem, że ostatnio zachowywałem się jak głupek, gadałem o jednym. Chociaż właściwie nie jak głupek, raczej jak dupek.
N: Nie jesteś jak głupek, nie gadaj tak.
F: Jestem. I dziwię się, że wytrzymujesz ze mną.
N: Jak widać wytrzymuję. <całuje Fabiana>
F: Poczekaj, idę do toalety. <idzie>

Przed gabinetem dyrektora, rozmowa Victora i nauczycieli, Fabian zatrzymuje się i podsłuchuje

MA: Ale jak to?!
MS: A było tak pięknie..
V: Zaraz gdy te dzieciaki wyszły z domu przyszedł.
MA: Czego chciał, Victorze?
V: A jak uważasz?
MS: Czyli żyje..
MA: Ale jak? Nie wiedział, że eliksir jest fałszywy.
V: Jedno jest pewne. Wrócił i zapewne nadal chce tego samego.
MS: To oczywiste, Victorze..
MA: Co mamy teraz robić?
V: Przede wszystkim ostrzec te dzieci.
MA: Zwariowałeś?!
V: I tak wiedza już o wszystkim. Muszą wiedzieć, że on wrócił.
MS: Uważam, że to nierozsądne.
MA: Zgadzam się z Erykiem.
V: Więc co proponujecie zrobić?
MA: NIKT nie może się dowiedzieć.
V: Czy Wy wiecie, o kim mowa? Te dzieci są sprytniejsze niż wiemy, sama to dziś mówiłaś. Mogą nam pomóc.
MA: Prędzej zaszkodzić.
MS: Victorze, ponownie zgadzam się z panią Andrews.
V: Jeśli my im nie powiemy sami się dowiedzą.
MA: Nie możemy ich w to wmieszać, Victorze!
V: Zrobimy jak uważacie.
MS: A co jeśli przyjdzie dzisiaj na dyskotekę?
MA: Oby nie..
MS: Idę na salę, musimy mieć to pod kontrolę.
<wychodzi, a Fabian idzie do toalety>

Na sali

M: Wiesz? Nie sądziłam, że jesteś taki..
J: Jaki?
M: Miły, ciepły.. wyrozumiały..
J: Wiele o mnie nie wiesz, Maro.
M: Źle Cię oceniłam.
J: Wszyscy źle mnie oceniają, ale przyzwyczaiłem się do tego.
M: Dziękuję Ci za wszystko, ale..
J: Ale?
M: Ale ja chyba nie umiem.
J: Nie umiesz czego? Matematyki? Nie mów, że tak.
M: Nie.. nie umiem.. no wiesz. Dopiero co rozstałam się z Mickiem..
J: <całuje Marę> Może teraz to przemyślisz.

<wchodzi Fabian i podchodzi do Niny>

F: Nino, wiem, że dziś miałem o tym nie mówić, ale..
N: No to nie mów, jak bardzo to by było ważne, może poczekać.
F: Raczej nie może. Czekaj, zawołam Amber i Patricię. <idzie po Patricie i Amber>
A: Ohhh, dziękuję. Alfie gadał o ufo.. i naleśnikach. O co kaman?
P: O co kaman?
A: Taki żarcik!
N: Nieśmieszny.
F: Gdy poszedłem do toalety słyszałem rozmowę Victora i nauczycieli.
N: I co?
F: Rufus wrócił, nadal żyje.
A: RUFUS?!
N: Amber, cicho!
F: Nie usłyszałem jego imienia, więc nie mam pewności, czy to on, ale pomyślcie, o kim mówiliby, że "nie wiedział, że eliksir jest fałszywy"?
P: A jeśli tu przyjdzie?
N: Oby nie..
A: To dlatego Andrews i Sweet tu przyszli?
F: No właśnie. Przyszli tu, bo muszą mieć to pod kontrolą. To też mówili.
A: Dobra, musimy udawać, że jest okej. Idę do Alfiego słuchać poezji o ufo.

N: Fabian, boję się..
F: Spokojnie.
N: Ale to RUFUS. Będzie wściekły. Jeśli tu przyjdzie?

Na sali zapalają się światła, muzyka zostaje wyciszona

A: O nie.. Rufus..
Al: Ufo.. Chwila, co? Rufus? Ten Rufus?!
A: Alfie.. Tak, ten Rufus. Albo koniec dyskoteki. Wolę już to drugie.

Na salę wchodzi mężczyzna

R(ufus): Ojej, zepsułem Wam zabawę? Musicie mi to wybaczyć.


I jak? Komentujcie. ;)

Aaaaa, i Wika, staram się rozwijać wszystkie wątki bohaterów ale nie zawsze jest to proste. Czasem na niektóre momenty (np. Marę i Jeroma) trzeba poczekać. ; DD

wtorek, 15 listopada 2011

Scenariusz cz. 18

Hej. Scenariusz miałam wstawić o 14, ale byłam w szkole, potem przyszłam do domu, zjadłam, wyszłam z psem i mogę wreszcie wstawić wyczekany scenariusz. ; D Mam nadzieję, że się spodoba.


MA: Jaki plan, Victorze?
V: Dzisiaj jest ta dyskoteka. Przeszukam trochę pokoje tych dzieciaków, może coś znajdę.
MS: To chyba kiepski pomysł.. Pamiętasz jak było wcześniej?
V: Pamiętam, ale źle do tego podeszliśmy. Będzie inaczej, teraz będzie inaczej.
MA: To się nie uda, Victorze.
V: Dlaczego?
MA: Victorze, nawet jeśli mają Oko Horusa to na pewno je ze sobą zabiorą.
V: Skąd ta pewność?
MA: Te dzieciaki odznalazły elementy Ankh, wykradły eliksir, wymysliły, aby elementy podarowały do Joy. Te dzieci nie są takie głupie, nie uważasz? Nie zostawią Oka Horusa, nie ma mowy. Są zbyt podejrzliwe.
MS: Wybacz Victorze, ale pani Andrews ma rację. Musisz to sam przyznać.
V: Nawet jeśli, to..
MA: Victorze, pamiętaj. Nie rób żadnych głupstw.
V: To raczej jasne. Nie pozwolę, by te marudne bachory wszystkie zepsuły.

W domu, kilka minut po lekcjach, pokój Mary i Patrici

P: Okej.. Wybieraj. <pokazuje sukienki Marze>
M: Nie wierzę!
P: W co?
M: Że karzesz wybierać mi sukienki!
P: To takie dziwne?
M: To akurat nie, ale to, że przejmujesz się wyglądem.
P: Jestem dziewczyną, to chyba normalne?
M: Tak, ale.. To niepodobne do Ciebie.
<Jerome przechodzi obok pokoju i zatrzymuje się>
P: Nie gadajmy o mnie. I co, zaprosił Cię już?
M: On mnie nie chce zaprosić, czemu twierdzisz, że chce?
P: Nie chce? Daj spokój. Buja się w Tobie od tego wyjazdu Micka.
M: Przestań. On lubi żarty, a mnie one wkurzają. Nie interesuje go nauka, a mnie wręcz przeciwnie. Myslisz, że coś by z tego było?
P: Jak dla mnie macie więcej wspólnego niż Wam się wydaje.
M: Tak? Od kiedy jesteś taką ekspertką?
P: Od zawsze. Patricia Trixy ekspertka Williamson. Nie słyszałaś o mnie?
M: Haa, oczywiście, że słyszałam. Wypadłaś mi z głowy!
<Jerome odchodzi i idzie do salonu>

W salonie

J: Mam problem..
F: Ty - masz - problem?
J: Tak. I czekam na Twoją pomoc.
F: Ja - mam - Ci - pomagać?
J: Nie gadaj jak dureń. I tak.
F: To o co chodzi?
J: Podoba mi się dziewczyna. Jak mam być romantyczny?
<chwila ciszy>
F: <śmieje się>
J: Co w tym takiego śmiesznego?
F: Ty.. romantyczny?
J: Dobra, dzięki za pomoc. Drętwiaku.
F: Polecam się na przyszłość. Weź zrób coś.. Fajnego. Jak ją lubisz to może zaproś ją na dyskotekę?
J: Obawiam się, że to nie wypali.
F: Skąd wiesz stary?
J: Bo nie jestem stary i mam rozum.

Pokój Niny i Amber

N: To idziesz z Alfim?
A: Tak. W sumie to już raz z nim byłam na balu i się nie spaliłam. A Ty z Fabianem?
N: Tak..
A: Co jest?
N: Bo.. Niby się pogodziliśmy, ale w ogóle o mnie zapomniał. Czasem mnie pocałuje i na tym się kończy. Tęsknie za nim.
A: Jak Cię zobaczy w tej kiecce to oszaleje.
N: Nie wygląd się liczy, Amber.
A: No oczywiście. Makijaż też.
N: Amber!
A: No co? Nikt nie pokocha osoby która nie umie się ubrać!
N: Nikt nie pokocha osoby pustej.
A: Twierdzisz, że jestem pusta?
N: Nie mówię o Tobie. Jesteś najmądrzejszą osobą jaką znam.
A: No wiem. Jestem geniuszką!

Na dole

J: Więc..
M: Co więc? <śmieje się>
J: Więc.. Yyy.. Chciałem..
M: Tak?
J: Się zapytać czy Ty poszłabyś.. Mi po jogurt, bo mnie noga boli
M: Aha. Ta.
<idzie do kuchni>
E/Jo: Zaprosił?
M: Kurcze, czy wszyscy w tym domu uważają, że chce mnie zaprosić.
E: Jako facet coś Ci powiem. Widać, że wpadłaś mu w oko.
Jo: Idź tam. Zaprosi Cię, mogę się nawet założyć!
M: Patricia Wam to nagadała?
E: To widać.
Jo: No idź!

M: Proszę, Twój jo <Jerome przerywa>
J: Czy pójdziesz ze mną do szkoły?
M: Do szkoły?
J: Na bal.
M: Na jaki bal?
J: Na dyskotekę.
M: Z..
J: Niechęcią?
M: Z chęcią z Tobą pójdę.


Mi: Nie mogę na to patrzeć.
Jo: Na co?
Mi: Nie widzisz tego?
Jo: Co mam widzieć?
Mi: To jak się migdalą.
Jo: Mick, daj spokój. Dobrze wiesz, że..
Mi: Że co? Że jestem świnią i to moja wina, że ze mną zerwała?
Jo: Nie Mick, nie chciałam tego powiedzieć.
Mi: Cokolwiek chciałaś powiedzieć, to i tak wiem, co uważasz.

Godzina 18:00, dziewczyny schodzą ze schodów

F: Wow.
Al: Wow.
J: Wow.
E: Wow.
F: Nino, wyglądasz.. Pięknie.
N: Dziękuję. <uśmiecha się>
F: Wzięłaś naszyjnik?
N: Fabian.. Chociaż te kilka godzin nie gadajmy o tym. Chcę się dobrze bawić a nie zamartwiać.
F: Jasne. Przepraszam.

Na dyskotece przy stole z przekąskami

Al: Ale z Amber laska..
E: Ale z Joy laska..
J: Ale z Was głupki..
F: Dajcie spokój. W ogóle gdzie jest Mick?
Al: Chyba miał iść, nie?
E: Nie wiem. W ogóle chyba mamy w domu gościa, jak wychodziliśmy widziałem jakieś kolesia, który szedł do domu Anubisa.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Scenariusz cz. 17

Hej. Nie będę się rozpisywać, bo  jestem mega zmęczona po lekcjach. dopiero wróciłam ze szkoły, ale scenariusz napisałam wczoraj. Cieszę się, że podoba Wam się nowy wygląd bloga. ;)

Wika - polecam kogoś za polecenie u siebie. Taka mała wymiana. ; )


F: Ona Ciebie chyba prześladuje.
N: Możliwe. To chcesz wiedzieć co mówiła?
F: Mhm.
N: Dobra, mówiła, żeby podnieść dywan.
F: <śmieje się>
N: Hej! Nie śmiej się!
F: Podnieść dywan?
N: Ta, mi też wydaje się to dziwne.
F: I co tam niby znajdziemy?
N: Mnie o to nie pytaj.

W salonie, Mara siedzi na kanapie, od tyłu podchodzi do niej Jerome

M: Jerome, wiem, że się "skradzasz".
J: Cudownie, że wiesz.
M: Nie.
J: Co nie?
M: Nie będę z Tobą gadała.
J: No weź, jestem dobrym psychologiem.
M: <śmieje się>
J: Co w tym śmiesznego?
M: Ty psychologiem? Mógłbyś pracować w cyrku.
J: Nie obrażaj mnie!
M: Ja Cię nie obrażam.
J: Właśnie widzę.
Po chwili ciszy
M: Dobra.. Zerwałam z Mickiem.
J: Czemu?
M: Nie rozmawialiśmy ze sobą w ogóle. A nawet jeśli, to nie mieliśmy o czym.
J: <milczy>
M: No, bądź tym psychologiem.
J: Jesteś śliczna i bystra, nie przejmuj się nim.
M: Wow. Umiesz pocieszyć.
J: No to może Cię pocieszę przy oglądaniu filmu?
M: Czy Ty mnie podrywasz?
J: Nie udowodniono tego naukowo.
M: Jerome, czy Ty zawsze musisz żartować? <śmieje się>
J: Owszem. Czuję do tego powołanie.
M: Oł, zbliża się zgredniak. <wskazuje na Victora>
J: Widzisz, zarażam dobrym humorem.
M: Czy ja wiem.. <śmieje się>
V: Wybiła dziesiąta! Macie dokładnie pięć minut, a potem, chcę usłyszeć jak upada ta szpilka!

W nocy, sen Niny, Sara siada przy łóżku Niny

GS: Nino, aniołku.
N: Sara..
GS: Wiem, że to dziwne, ale nie możesz czekać ani chwili!
N: Na co, Saro?
GS: Chcę Ci pomóc, a oni Cię zniszczyć! Nie pozwól na to..
N: Saro..
GS: Podnieś dywan, nikt nie może się dowiedzieć!
<Nina budzi się, wstaje z łóżka i potrząsa Amber>
N: Amber, wstawaj!
A: <otwiera oczy> Nie tatusiu, nie wydałam..
N: Co? Nieważne, Amber!!
A: Nieeeeeeee...
N: Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak..
N: AMBER!
A: Co?!
N: Chodź! Idziemy.
A: Ale gdzie? Jest <patrzy na zegarek> pierwsza w nocy.. Daj mi spać!
N: Jeszcze zdążysz się wyspać. Idziemy.
A: Ale po co? Muszę byc jutro wyspana.
N: To pośpisz na lekcjach.
A: Na lekcjach?
N: Oj, to na przerwach. Proszę Cię, Amber.
A: Nie chce mi się..
N: Ej, pomagałam Ci wybrać buty!
A: No dobra.

Dziewczyny wychodzą z pokoju i idą po Fabiana

F: To co robimy? Bo z chęcią bym pospał jeszcze.
A: Ktoś mnie rozumie chociaż.
N: Musimy sprawdzić ten dywan. Chodźcie. <idą>
A: Jaki dywan?
N: Taki który jest w kształcie szminki.
A: Oooo, ale super!
N: No wiem.
A: Chwila.. My.. Nie mamy takiego dywanu.
N: Chwila! Fabian, weź mój naszyjnik.
F: Po co? Aaaa, masz "przeczuuucie"?
N: Tak. Mam "przeeeczuuuuuucie".
<Fabian wraca się po naszyjnik>
F: Okej, jest.
A: Dobra, tylko szybko.

W salonie

N: Dobra, musimy podnieść dywan.
A: <śmieje się>
N: Haha, bardzo śmieszne. <podnosi dywan>
A: Wow. Zakurzona podłoga.
F: No dobra. Znaleźliśmy kurz.
A: Nino, patrz na swój wisior!
F: Hej, patrzcie na podłogę!
N: <przykłada naszyjnik do podłogi>
F: Czemu podłoga się.. Otworzyła?
N: Chciałabym wiedzieć. Schody prowadzą w dół.
A: Nie, ale ja tam nie chcę iść..
F: Idziemy.
N: Sara mówiła.. Że mamy na nic nie czekać.
<Nina, Fabian i Amber schodzą na dół>
F: Tu nic nie ma. Jakieś stare sukienki, książki. Co to za pokój?
A: Ale tu.. Okropnie.
N: To chyba "kryjówka" Sary.
F: Skąd wiesz?
N: Misie, lalki.. no i to. <wskazuje na ścianę>
A: Mój mały pokój-kryjówka.
F: Fajne wybrała sobie miejsce.
N: Zobaczcie, apteczka! To o apteczkach była mowa we wskazówce, tak?
F: Tak.
N: Nie wiem, czy nam się przyda, ale musimy to wziąć. Chodźcie, wychodzimy stąd.
<wychodzą>

Rano przy schodach przed śniadaniem

M: Czyli, że Twój kuzyn uważa, że 2+2 to 5?
J: Tak, nie jest taki mądry jak ja.
M: <śmieje się> Bo Ty - jesteś geniuszem.
J: Każdy to wie. <idzie do stołu>
<podchodzi Patricia>
P: Widzę, że nieźle się bawicie.
M: Wiesz.. W sumie, to miło mi się z nim rozmawia.
P: To patrz na minę Micka.
M: Dałam sobie z nim spokój.
P: Psycholog Jerome Ci to poradził?
M: Skąd wiesz, że nazywa się psychologiem?
P: Daj spokój, jak spałaś ciągle o tym gadałaś. <idzie>
M: Serio?

Przy stole, Patricia, Alfie, Amber, Nina i Fabian rozmawiają

N: Okej, słuchajcie. Pod dywanem jest przejście do.. Jakiegoś pomieszczenia. Może tak to ujmę.
Al: Byliście tam?
A: Tak. Okropnie tam jest. Brudno i w ogóle..
Al: Był tam statek kosmiczny?!
F: Alfie..
P: Znaleźliście coś?
N: Tak, apteczkę ze wskazówki.
V: Co się tak gramolicie? Do szkoły!
W: Tak, oczywiście..

Godzinę później, gabinet Sweet'a

MS: I co, dowiedziałeś się?
V: Nie, ale jestem niemal pewny, że mają Oko Horusa.
MA: Skąd to wiesz?
V: Tak mi się zdaje.
MS: Co teraz Victorze?
V: Mam plan.